Spis treści
Szybko, dużo i koniecznie pod presją – pokolenie wiecznie zajętych
Nie trudno zauważyć, że nasze życie w niczym nie przypomina sielanki, jaką reprezentuje np. najszczęśliwszy kraj świata – Bhutan. Nie mieszkamy u podnóży gór, skupiając się na spokoju i unikając gonitwy życia codziennego. My biegamy, bierzemy na siebie zdecydowanie za dużo i do tego dokładamy sobie narzędzi, które taki lifestyle jeszcze bardziej podbijają.
Żyjemy w kulturze natychmiastowości – fast fashion, fast food, fast technology. Zamiast się wyciszać – spędzamy wolne minuty w mediach społecznościowych. Posiłki jemy szybko, spotykamy się na szybko, a po drabinie kariery – też chcemy wskoczyć jak najszybciej. Nie pomaga w tym wszechobecna presja, którą i my podsycamy. Marzymy o perfekcji i wielkich osiągnięciach, ale skutkiem takiego trybu jest totalne rozregulowanie, stres i wypalenie. Ambitna lista, którą sobie kreujemy, jest po prostu nie do zrealizowania.
Żyjąc w ten sposób wydaje nam się, że stale robimy tak dużo, ale ta fałszywa produktywność prowadzi niestety często do bylejakości i niedokładności. A to jeszcze bardziej napędza naszą demotywację i co za tym idzie – poczucie, że musimy robić więcej i szybciej. To kończy się brakiem czasu na… życie.
Czemu warto trochę odpuścić?
Taki tryb życia oczywiście ma też pozytywne strony. Inaczej już dawno byśmy zwolnili. Ale czy tytuły i pieniądze warte są stałego poczucia stresu i kiepskiego samopoczucia? I czy niefajnie byłoby czasami stwierdzić, że nie mamy absolutnie nic na liście i możemy robić coś zupełnie banalnego lub czysto-przyjemnego?
Zwolnienie tempa odblokowuje czas, jaki możemy poświęcić rodzinie, przyjaciołom czy nam samym. Dbając o zdrową równowagę między pracą a życiem, czyli tzw. work-life balance, jesteśmy w stanie lepiej doświadczać każdego wydarzenia czy rzeczy. Nawet jeżeli praca to coś, co szczerze uwielbiamy, to nie można pozbawiać siebie przyjemności, jakie tworzą hobby, proste rozrywki czy okazjonalne ,,nicnierobienie’’.
Ludzie wiecznie zajęci – jak wyrwać się z tego grona?
Nawet jak wpadniemy w błędne koło wiecznej zajętości, to nie trudno je przerwać. Można zacząć np. od ustalenia swoich życiowych priorytetów. Nie identyfikujemy ich tylko pod kątem kariery, ale przede wszystkim – pod kątem naszych własnych potrzeb. Ciągle powtarzamy, że nie mamy czasu na to czy tamto, ale przecież chcielibyśmy go mieć. To Wasz priorytet, zadbajcie o niego.
Perfekcjonizmowi mówimy stanowcze NIE. Nie wszystko zrobimy idealnie i nic w tym złego. Dzięki błędom czy niedociągnięciom życie jest ciekawsze i bardziej mobilizuje do drobnych popraw. A jeżeli nie starczy Wam dnia na jakieś zadanie – śmiało przełóżcie je na kolejny dzień.
Wspomniana natychmiastowość to m.in. smartfony, platformy społecznościowe czy inne portale, które zalewają nas stałym strumieniem informacji. Kradną czas, wprowadzają w zdenerwowanie, utrudniają nasze wyciszenie. Zamiana chociaż części czasu on-line na praktykowanie mindfulness czy sport to praktyka, która naprawdę robi robotę.
Istotne jest też zaproszenie samego siebie do jakościowego czasu z własnymi pasjami czy po prostu tym, co lubimy. Nie odmawiajmy sobie przyjemności, to one dają pole do odprężenia i naładowania się pozytywnymi emocjami. Na to nigdy nie szkoda czasu.
Trzymamy kciuki za to, żeby Wasze ,,nie dam rady w ten weekend’’ przerodziło się w ,,czemu nie?’’. Spróbujmy zamienić niekończącą się listę zadań w listę ,,robię to, na co mam aktualnie ochotę’’. Bo nie jesteśmy przysłowiowym chomikiem na stale kręcącym się kole.