Gdzie iść na Sylwestra? To pytanie o tej porze roku wzbudza wśród milionów Polaków niezwykle skrajne emocje. Jedni chwalą się, że już niedługo czeka ich niezapomniana impreza, inni zaś ze spuszczoną głową odpowiadają, że wciąż nie mają planów, po cichu licząc na jakąś okazję last minute. Skąd bierze się to szaleństwo?
Sylwester to impreza niezwykle specyficzna, wokół której panuje olbrzymia presja społeczna. W naszym kraju panuje powszechne przekonanie, że każdy musi spędzić tę noc wyjątkowo, niezależnie od zasobności portfela i ochoty na zabawę.
Spis treści
Sylwestrowe problemy
Każdego roku szokują mnie wszelkiego typu sondaże, z których dowiadujemy się, ile nasi rodacy przeznaczą pieniędzy na tę podobno wyjątkową noc.
Według badania ARC Rynek i Opinia na zlecenie BIG InfoMonitor, w tym roku przeciętny Kowalski zamierza wydać na zabawę sylwestrową ponad 300 złotych. Jedzenie będzie najdroższym wydatkiem dla 37% osób, alkohol zaś dla 16%.
Co gorsza, dla 9% z nas Sylwester może stać się początkiem finansowych problemów, a spiętrzenie wydatków związanych ze świętami i imprezą sylwestrową to kłopoty finansowe dla blisko 17% Polaków…
Jest Maryla, jest impreza
Każdego roku dane te prezentują się bardzo podobnie, ale mnie to nie dziwi. Człowiek jest przecież istotną niezwykle podatną na wszelkie bodźce zewnętrzne, a te będą nas atakowały z każdej strony. Przyznam się szczerze, że czasami o tej porze roku aż strach wyjść z domu lub włączyć telewizor.
W telewizji śniadaniowej możemy zobaczyć modne, brokatowe kreacje, eksperci od urody doradzą nam, jak w kilka dni poprawić swoją cerę, aby wyglądać olśniewająco, nie zabraknie też skutecznych sposobów na to, w jaki sposób szybko zgubić kilka kilogramów. Oczywiście, jak co roku ze stanu hibernacji zostanie wybudzona Maryla Rodowicz, która znów uraczy nas swoją obecnością na estradzie.
Cena nie gra roli?
Ja tego nie kupuję. Być może dlatego, że w ostatnich kilku latach byłem na kilkunastu weselach (w 2018 roku aż 8 razy) i przejadły mi się wielkie imprezy z pompą.
Może odzywa się też moja krakowska oszczędność, ale wydawanie 600-700 złotych za parę, aby potańczyć chwilę w ogromnym ścisku i dobrze zjeść, to dla mnie spora przesada. Zwłaszcza, że tydzień później za świetną imprezę połączoną z dobrą kolacją zapłacilibyśmy pewnie połowę mniej.
Zresztą równie dobrze można się bawić na zwykłej posiadówce ze znajomymi. Jedna osoba zrobi sałatkę, inna zadba o przekąski, można się czegoś napić, pograć w planszówki, a na koniec pooglądać fajerwerki z balkonu i też będzie świetnie.
Prywatny bojkot Sylwestra również nie będzie żadną tragedią. Nawet jeśli zostaniesz w domu, zawsze możesz dobrze spożytkować 1 stycznia, podczas gdy inni będą umierali z kacem do późnych godzin wieczornych.