Spis treści
Dzielenie się dobrem mnoży nasze szczęście
Nasze pozytywne emocje wzrastają, gdy wspieramy innych bezinteresownie, a potwierdziły to badania przeprowadzone przez Uniwersytet Missour-Columbia. Tamtejszy zespół psychologów ustalił, że choć odczuwamy szczęście, gdy wykonujemy coś dla siebie, to jednak dobry gest dla innej osoby przynosi więcej radości. Badacze wykonali szereg prostych eksperymentów w sferze codziennych sytuacji.
W jednym z eksperymentów przechodnie otrzymywali monety, aby opłacić parkomat dla swojego auta lub samochodu nieznajomego. Autorzy badania zaobserwowali, że zasilanie kont obcych osób dawało badanym przechodniom większą radość, niż wpłacanie pieniędzy na własny rachunek. Naukowcy, podpierając się tym i innymi badaniami tłumaczą, że zaspokajając potrzeby innych, nasze poczucie szczęścia wzrasta. Wynika to z potrzeby bliskości oraz przynależności, a takie drobne przysługi świetnie je karmią.
Dlaczego pomaganie tak nas uszczęśliwia?
Wiadomo – wiele osób udziela się charytatywnie czy pomaga w codziennych sytuacjach, bo ma ukryte motywy. Może to być interesowność, a może chęć wykreowania się. Jednak zwykli śmiertelnicy pomagają z innych powodów, natomiast kwestia odczuwania z tego tytułu przyjemności, jest udowodniona. Przede wszystkim – obserwacja szczęścia tego, dla któregoś coś zrobiliśmy, daje nam te same uczucia, co odbiorcy tej pomocy. Czyli po prostu szczęście innych to nasze szczęście. Nawet jeżeli możemy tylko wyobrazić sobie reakcję tej osoby.
Drugim ważnym aspektem jest nasza samoocena. Pomaganie innym sprawia, że myślimy o sobie jako o altruistycznych, życzliwych ludziach. Regularne niesienie szczęścia daje długotrwałą satysfakcję, bo widzimy, że nie myślimy tylko o sobie. Dodatkowo czujemy się wtedy częścią społeczeństwa, które buduje coś razem i dla wszystkich.
Nie można też zapomnieć o sensie życia. Osoby, które regularnie niosą pomoc, robią to często przez swoje doświadczenia. Mogliśmy doświadczyć straty, traumy lub walczyć kiedyś z chorobami. Teraz pomagamy w tym innym, więc odczuwamy sens naszych akcji i widzimy wyraźne efekty.
Czy w pomaganiu jest ryzyko i haczyki?
Bycie dobrym dla innych jest rzeczą prostą. Nie musimy przekazywać setek złotych, żeby kogoś uszczęśliwić. Pomaganie to też codzienne czynności, gesty i zwykła pomoc fizyczna. Jednak nie możemy, jak to ze wszystkim, iść w ekstremum. Przekazywanie pieniędzy czy swojego czasu lepiej działa wtedy, kiedy sami jesteśmy bezpieczni i mamy na to przestrzeń. Nasze normalne warunki i dobrostan muszą być jednak na pierwszym miejscu.
To całkiem oczywiste – zmęczony człowiek, któremu brakuje środków, czasu dla siebie i rodziny czy stabilności psychicznej, może pomagać, ale najpewniej szybko sam będzie potrzebował takiej pomocy. Dając z siebie wszystko, kiedy sami niewiele mamy, możemy wpędzić się w poczucie rozżalenia, irytacji czy złości.
Postrzeganie dobrostanu jako pewnika, może prowadzić do wielkiego załamania. Bo często w moment możemy stracić to, co miało być przecież wieczne. Dlatego warto pomagać, bo taka sieć współpracy to szczęście nie tylko dla potrzebujących.