Jeśli niezwykle często zdarza się Wam marnować wiele cennego czasu na stanie w korkach i doszliście do wniosku, że takiej drogowej beznadziei nie ma w żadnym innym zakątku Europy to… byliście niezwykle blisko prawdy. W 2019 roku poziom zakorkowania wzrósł we wszystkich największych polskich miastach, a w niechlubnym międzynarodowym zestawieniu również pniemy się coraz wyżej.
Autorzy raportu „TomTom Traffic Index” sprawdzili, jak wygląda sytuacja na drogach w 416 miastach z 57 krajów na świecie. Tworząc swoje zestawienie, eksperci brali pod uwagę uśredniony dodatkowy czas spędzony w samochodzie w porównaniu z tym, ile faktycznie powinno trwać pokonanie tej samej trasy wówczas, gdy nie ma korków.
Po analizie natężenia ruchu w polskich miastach możemy dowiedzieć się, że kolejny rok z rzędu sytuacja najgorzej wygląda w Łodzi, gdzie kierowcy spędzali w samochodzie średnio 47% czasu więcej niż powinni.
Zaraz za Łodzią znalazł się Kraków (45%), Poznań (44%), a dalej Warszawa (40%), Wrocław (39%), Bydgoszcz (34%), Trójmiasto (33%), Szczecin (30%), Lublin (27%) oraz Białystok (26%).
Spis treści
Gonimy niechlubnych liderów
Aby jeszcze lepiej zobrazować skalę problemu, warto prześledzić wyniki nieco szerzej. Łódź i Kraków to kolejno ósme i dziewiąte najbardziej zakorkowane miasta w Europie. W ujęciu światowym są to miejsca numer dziewiętnaście i dwadzieścia dwa. W przeciągu roku ruch drogowy zwiększył się we wszystkich badanych polskich miastach, a w Krakowie i Poznaniu mówimy aż o pięcioprocentowym wzroście.
Ktoś powie, że zawsze może być gorzej. Owszem może. Do światowych korkowych liderów wciąż brakuje nam wiele. W Bangaluru (Indie) zanotowano wynik na poziomie 71%, tak samo jest w Manili (Filipiny), a w Bogocie (Kolumbia) rezultat ten był tylko o 3% niższy. Mnie to jednak nie podnosi na duchu.
Ogromne korki w Moskwie (59%), Stambule (55%) czy Kijowie (53%), również są dla mnie marnym pocieszeniem. Przecież w każdym z wyżej wymienionych miast żyje od kilku do kilkunastu milionów ludzi, a temu nie zaradzi żadna infrastruktura.
Trzeci świat
Najbardziej powinien przerażać fakt, że Łódź, Kraków, a za nimi Poznań to najbardziej zakorkowane miasta w Europie, w których liczba ludności nie przekracza 800 tysięcy mieszkańców. Mnie to jednak już ani nie przeraża, ani nie zastanawia. Przyzwyczaiłem się.
W większości cywilizowanych europejskich miast mamy świetnie rozwinięty transport publiczny, ścieżki rowerowe poprowadzone są równolegle niemal do każdej drogi, a podziemne parkingi w centrach miast wręcz zachęcają do skorzystania. Czy tak wyglądają Wasze miasta? Odpowiedzcie sobie sami.
Mają nas za dojne krowy – kolejne podwyżki opłat dla kierowców
Może i infrastruktura drogowa w Polsce idzie do przodu, jednak tempo rozwoju jest iście ślimacze. Zresztą jeśli remont kilometrowego odcinka drogi z torowiskiem może trwać dwa lata, a w Chinach są w stanie w kilka dni postawić szpital, mam prawo czasami poczuć się jak obywatel kraju trzeciego świata.