Internet. Niby pokłady wiedzy, a jednak kopalnia głupoty. Właśnie w takim przekonaniu utwierdzają mnie tzw. patostreamerzy. Piją alkohol na wizji, przeklinają na potęgę, a niektórzy praktykują i propagują pedofilię. Najstraszniejsze jest to, że zyskują coraz większy poklask.
Od zawsze wiedziałem, że istnieje ciemna strona Internetu. Do tej pory skutecznie udawało mi się ją omijać, albo nie wywierała na mnie tak silnych wrażeń. Tym razem nie mogę przejść obojętnie obok tego, co zobaczyłem. To chyba nie jest normalne, żeby namawiać nastolatki do obnażania się, życzyć im jak najszybszego zgonu albo obrażać starszych – a to wszystko przed tysiącami ludzi, NA ŻYWO. Tak właśnie robi Gural – patologiczny youtuber, który, jak widać, nawet pseudonimu nie potrafił stworzyć bezbłędnie.
Spis treści
Persona non grata
Któż to jest Gural? – zapytają niektórzy. Jeżeli go nie znacie, to… dobrze. Żeby jednak lepiej nakreślić powagę problemu, pozwolę sobie go przedstawić. Gural to 21-letni Grzegorz G. z woj. lubuskiego, z Pszczewa. Nie ukończył żadnej szkoły, a mimo to zebrał na swoim kanale na YouTube 250 000 subskrybentów. Musicie mi uwierzyć na słowo, jako że aktualnie jego profil został usunięty. Ma to związek z oficjalnymi już, oskarżeniami o pedofilię i śledztwem w tej sprawie, jakie z urzędu prowadzi prokuratura.
Gural zasłynął z nieustannych, trwających nawet miesiąc bez przerwy, streamów, czyli internetowych transmisji na żywo. Na czym polegają takie streamy? Chłopak siedzi cały czas w fotelu i transmituje kamerką internetową swoje życie. Wraz ze zdobyciem „sławy”, Gural zaczął jednak przekraczać wszelkie możliwe granice kultury, moralności, netykiety.
Z początkowo neutralnego użytkownika YT, z czasem stał się persona non grata w naszym społeczeństwie. Niszczy światopogląd młodym ludziom, upokarza swoich rówieśników, obraża starszych.
„No dawaj, obróć się, muszę d****ę zobaczyć”
Odbywa się to w prosty sposób. Gural rozpoczyna transmisję na YouTube, udostępniając widzom widok ekranu swojego komputera. Następnie za pomocą internetowego komunikatora wideo losuje swojego rozmówcę.
Ten jest oczywiście zapewniany, że rozmowa będzie w pełni prywatna. Tak naprawdę transmisję śledzą wtedy tysiące ludzi.
Gural jest bardzo wulgarny, często nawiązuje do seksu i cielesności. Zarówno pojedyncze słowa, jak i całe zdania, które wypowiada po prostu nie nadają się do cytowania. Mają na celu albo obrazić rozmówcę, albo nakłonić go do złych rzeczy.
Grzegorz G. próbował w ten sposób zachęcić nastolatki do pokazania mu piersi oraz miejsc intymnych poniżej pasa. Chociaż w większości jego rozkazy spotykają się z odmową, zdarzają się i takie dziewczyny (a raczej dziewczynki), które nie mają z obnażeniem się żadnego problemu. Gural włącza wówczas „cenzurę” pokazując widzom tylko swoją reakcję, często pełną ekstazy. Chociaż tyle…
„Życzę Ci, żebyś zdechła”
Ta namiastka pornografii jest dopiero czubkiem „gury” lodowej. Wyczyny patostreamera sięgają znacznie dalej i są mocno zróżnicowane. Chłopak kpi z niewinnych ludzi, np. oszukując ich, że wygrali znaczne sumy pieniędzy w fikcyjnym konkursie. Bez powodu obraża rozmówców, nawet tych dużo starszych. Niszczy związki i powoduje kłótnie, będąc jednocześnie cały czas oceniany przez swoich widzów. Tymi z kolei, w bezbłędny sposób manipuluje, dając im konkretne zadania i rozkazując. W ten sposób powstają rajdy.
W jednym momencie, na polecenie Gurala jego widzowie ruszają do ataku. Streamer określa cel, którym jakaś znienawidzona przez niego osoba. Stało się tak np. z popularnym w sieci Gracjanem – Gural i jego marionetki w jednej chwili na czacie Gracjana zaczęli wypisywać niestosowne wiadomości i obelgi.
YouTube nie reaguje
Z nikomu nieznanych przyczyn, serwis wideo w którym Gural zamieszcza swoje treści nie blokuje ich na czas. Algorytmy nie działają prawidłowo i mimo wysokich w teorii standardów bezpieczeństwa YT, patotreści nie są filtrowane.
Co więcej, trafiając na monitory młodych ludzi szybko stają się popularne. Przekleństwa, wyzwiska, czy rozmowy na temat pornografii, są dla nich cool. Zaczyna się efekt viralu, filmy podawane od użytkownika do użytkownika, wędrują w statystykach coraz wyżej, aż dochodzą do tego momentu, w którym automatycznie są proponowane nastolatkom jako – uwaga – ciekawe.
Dopiero po kilku godzinach od zakończenia się transmisji lub od momentu publikacji filmu, znika on z sieci. Są i tacy, którzy twierdzą, że wtedy znika też problem, co jest oczywiście totalnie niezgodne z prawdą.
Problem dopiero się zaczyna
Powszechnie wiadomo, że co trafia do sieci, już z nigdy niej nie znika. Może i Gural nie ma już na swoim kanale rozmów wideo z nastolatkami, ale mają je inni użytkownicy. Notorycznie publikują kolejne kopie filmów, wobec których nawet YouTube jest bezbronny, bo przecież każdy zablokowany kanał może odrodzić się pod inną nazwą.
Mam to szczęście, że jestem odporny na działania patostreamerów. Widząc takie filmy wolę je od razu wyłączyć, bo ich poziom jest najzwyczajniej żenujący i nie przynosi mi ani śmiechu, ani radości.
Boję się natomiast o tych, którym tacy ludzie jak Gural mogą łatwo zniszczyć życie. Boję się o dziewczyny z czatów, boję się o ślepo zapatrzonych w niego młodych ludzi. W końcu, nie sposób, przewidzieć konsekwencje takich patologicznych filmów.
Dla ludzi o mocnych nerwach
Temat tego, co Gural wyczynia w sieci, poruszył ostatni SA Wardęga. Youtuber stworzył materiał, w którym przedstawia zjawisko patostreamingu na bardzo konkretnych przykładach działalności Gurala. Uprzedzam jednak, że jest to filmik przeznaczony jedynie dla ludzi o bardzo mocnych nerwach… Nie wszyscy są w stanie obejrzeć go do samego końca.
Jak wspomniałem wcześniej, sprawą Gurala zajęła się już prokuratura, która zareagowała na doniesienie Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Instytucja zamieściła na swoim profilu materiał, w którym widać skruszonego (chociaż nie do końca – ten chłopak zdaje się nie mieć żadnych wyrzutów sumienia) Gurala oraz fragmenty jego streamów, które ewidentnie przeczą temu, co mówi w ramach reakcji na medialną burzę z jego udziałem. To również warto zobaczyć:
Co Wy na to?
„Twórczość” Gurala nigdy nie powinna była znaleźć się w Internecie. Patologię trzeba izolować i zwalczać, a nie popularyzować. Skoro jednak ten patostreamer przedostał się już do naszego świata, apeluję do Was: nie dawajmy mu łapek w górę, subskrypcji, komentarzy. Bez poklasku i widzów ten Pan znowu będzie nikim.