Pamiętam to, jakby to było wczoraj. Klucz w saszetce na samym dnie plecaka. Gromkie „maaaaamooooo, rzuć złotówkę na gumy kulki” wydzierające się z dziecięcych płuc i słyszane przez pół osiedla, bo przecież nikomu nie chciało się wychodzić na 4 piętro. Oranżada pod sklepem. I kromka z serem i keczupem zjedzona po powrocie do domu. Średnio zbilansowana.
Spis treści
Jak przeżyliśmy dzieciństwo?
Dziś to ja jestem mamą. I dziś to ja przeczytałam wpis Dagmary Hicks z bloga Cała Reszta, który zostawił we mnie całą masę refleksji.
Identyfikuję się niemal z co drugim zdaniem Dagmary, a oprócz tego przed oczami pojawiają się moje własne, prywatne wspomnienia, które na co dzień, z braku czasu, chowane są gdzieś z tyłu głowy. A teraz same wypływają.
Spotkania z koleżankami przy trzepaku, skakanie w gumę i granie w gry planszowe na klatkach schodowych bloków, kiedy padał deszcz. Bo mieszkania były małe i nie pomieściłyby całej zgrai dzieciaków. A zimą zjeżdżanie z jedynej górki na osiedlu, która wtedy była straszna i stroma, a dziś jest jedynie niewielkim wzniesieniem.
I ta kromka z serem i keczupem na kolację, zjedzona na balkonie po powrocie do domu, żeby jeszcze popatrzeć na to, co działo się wieczorem na osiedlu. I wakacje u babci z czytaniem dziecięcych książek na leżaku pod wiśnią i bieganiem do kuzynki mieszkającej w wiosce obok.
Bez stymulujących rozwój zabawek. Bez kulek jaglanych bez cukru ukulanych przez matkę z miłością. Bez wakacji all inclusive, ale za to z malinami prosto z krzaczka. Z karami za złe zachowanie. I z nagrodami za dobre.
Kiedyś to były czasy…?
Daleka jestem od uznania, że kiedyś było lepiej. Dziś mam własne dzieci i pewne rzeczy robię inaczej niż moja mama. Czy lepiej? Pewnie nie. W końcu moja mama robiła to bardzo dobrze. Na pewno inaczej.
Wiele rzeczy robimy dziś inaczej bo czasy są inne, a niebezpieczeństwa jakby bardziej niebezpieczne. Bo zmieniają się zalecenia i wykonywane są kolejne badania nad rozwojem mózgu dzieci, dzięki którym możemy z większą pewnością stwierdzić, co im służy, a co nie.
W sposobie wychowywania w latach 90. było też wiele złego. Było dużo przemocy – zarówno tej fizycznej, jak i psychiczne. Było sporo niezrozumienia i pogardy dla dzieci. Często brakowało szacunku i zrozumienia dla uczuć małych ludzi. Wiem, że wiele osób z mojego pokolenia do dziś na terapiach próbuje dojść do ładu ze swoim dzieciństwem.
Ale zapamiętajmy – to, że rodzice wychowujący swoje dzieci w 2023 roku nie popełnią błędów swoich matek i ojców, nie oznacza, że nie popełnią swoich, przez które pośrednio lub bezpośrednio ich dzieci w przyszłości wylądują na kozetce. You’ll never know.
Jakie mam wnioski? Chyba tylko tyle, byśmy nie dali się zwariować. Nasze mamy nie miały może dostępu do najnowszych badań i analiz, ale nie miały też dostępu do Instagrama, na którym inne idealne matki udowadniają, że można wszystko zrobić perfekcyjnie. Naszym mamom nikt tego nie wmawiał. A one intuicyjnie wiedziały, że nie ma idealnych rodziców. Są tylko wystarczająco dobrzy.