Jak pamiętacie swoją szkołę? Na pewno macie w głowie sporo fajnych wspomnień. Być może niektóre przyjaźnie, które zrodziły się w podstawówce, trwają do dziś? A może mieliście wspaniałą nauczycielkę, która odkryła w Was talent i zachęcała do rozwijania swojej pasji? Te wszystkie wycieczki, przedstawienia, bale karnawałowe i dyskoteki, uwiecznione na starych fotografiach, muszą wywoływać uśmiech na twarzy. Ale chyba nie wszystko w szkole było kolorowe, prawda?
Spis treści
Idealna szkoła nie istnieje?
Nie wiem, ile macie lat drodzy Czytelnicy, ale moje pokolenie dorastało w przekonaniu, że szkoła to instytucja, z którą się nie dyskutuje. Trzeba było się uczyć wszystkiego z takim samym zaangażowaniem bo stopnie były szalenie istotne i niejako ucznia definiowały. Od najmłodszych lat oczekiwano od dzieci, że będą się dostosowywać do wymagań nauczycieli i pokornie przyjmować wszystkie zakazy, nakazy i wymagania. Miejsca na kreatywność było niewiele, choć oczywiście wiele zależało od indywidualnego podejścia nauczycieli, którzy są – jak wiadomo – różni. Niesprawiedliwością byłoby stwierdzenie, że wszyscy traktowali dzieci z góry, bo akurat ja doświadczyłam dużego zaangażowania i troski z ich strony, ale nie było to normą, a raczej odstępstwem od niej.
Obecnie szkoła zdaje się funkcjonować nieco inaczej, bo i wiedza na temat rozwoju dzieci oraz nastolatków bardzo ewoluowała. Akcenty są rozłożone tak, by rozwijanie indywidualnych zdolności, kreatywności oraz umiejętności społecznych stały się równie ważne, co przyswajanie wiedzy jako takiej. Nadal jednak podstaw programowe, duża ilość lekcji i mnóstwo materiału do „ogarnięcia” w krótkim czasie ograniczają swobodę uczniów i nauczycieli. Dla niektórych młodych ludzi potrafi to być bardzo przytłaczające i skutkować różnymi trudnościami oraz powodować uczucie osamotnienia, odstawania i niedostosowania. Wiele mówi się o problemach psychicznych, z jakimi borykają się obecnie młodzi ludzie, a których przyczyny tkwią właśnie w nieco opresyjnym systemie szkolnictwa.
A gdyby tak…
Pozwolić dzieciakom na to, by same mogły decydować, co je najbardziej interesuje i mobilizować je w rozwijaniu swoich pasji i zainteresowań? A gdyby tak nie wywierać na nich presji, że muszą być dobre we wszystkim, która jest szalenie szkodliwa, bo przecież w dorosłym życiu nikt nie będzie od nas oczekiwał, że będziemy asami w każdej dziedzinie? Takie właśnie cele przyświecały założycielowi Szkoły w Chmurze – Mariuszowi Truszkowskiemu. Szkoła w Chmurze to innowacyjny model edukacji, bazujący na tzw. Edukacji domowej, z tą jednak różnicą, że ani uczniowie, ani rodzice nie są skazani sami na siebie. Wszystkie materiały do nauki są im udostępniane za pośrednictwem specjalnej platformy. Do dyspozycji uczniów są także nauczyciele, którzy pomagają im we wszelkich trudnościach i wątpliwościach, jakie napotykają oni na swojej drodze. Podstawa programowa jest ograniczona do absolutnego minimum, tak aby jak najwięcej czasu i przestrzeni pozostawić młodym ludziom do zgłębiania zagadnień, które ich żywo interesują. Czy to nie brzmi dobrze?
O swoich doświadczeniach ze Szkołą w Chmurze, do której można zapisać już dzieci od pierwszej klasy szkoły podstawowej, pisze na swoim blogu moi-mili.pl Kaja Wolnicka, mama dwójki dzieci, psycholożka, fotografka i instruktorka nurkowania. Jeśli macie wątpliwości, czy ten model edukacji sprawdzi się u Was, warto zajrzeć do tego artykułu:
Szkoła w Chmurze to bez wątpienia bardzo innowacyjne rozwiązanie, które oczywiście nie będzie odpowiednie dla każdego. Zarówno od dziecka, jak i od rodzica, ten model edukacji będzie wymagał sporo zaangażowania i samodyscypliny, ale pozytywne opinie uczniów oraz rodziców wskazują na to, że naprawdę warto się temu tematowi przyjrzeć nieco bliżej.