Polacy nie umieją parkować. Nie mieszczą się w liniach, stają w poprzek, na dwóch miejscach naraz, na miejscach dla niepełnosprawnych albo w ogóle na chodniku. Blokują innych, utrudniają wyjazd i przejście. Taka jest prawda.
A jaka jest przyczyna?
Spis treści
Za mało miejsc
Pod moim blokiem od około pół roku niemal codziennie dochodzi do awantury na tle parkingowym: jak stajesz, męski organie rozrodczy, gdzie stajesz, tu się nie parkuje! Samochodów i mieszkańców przybywa, miejsc parkingowych – jakby nie. Sprawa została już zgłoszona do administracji wraz z jasną sugestią, rozrysowaną na mapach Google, gdzie jeszcze można by spokojnie zrobić kolejne 5-6 miejsc. Bez odzewu.
Gdy już się zdenerwowałam na tę ciszę i napisałam, czy Państwo w ogóle maile odczytują, dostałam w odpowiedzi dziwny pseudourzędniczy bełkot, w którym, abym mogła otrzymać odpowiedź na swoją sugestię, mam potwierdzić tytuł własności do lokalu umiejscowionego… No szkoda gadać. Spółdzielnia chyba zapomniała, że jeśli jej lokatorzy powybijają się na parkingu, nie będzie miał kto co miesiąc płacić. A do tego niedługo dojdzie, bo spory parkingowe są coraz ostrzejsze.
I bez tego parking woła o pomstę do nieba. Zaparkowanie w miejscu, które pozostawia po 20-30 centymetrów z każdej strony od krawędzi samochodu do linii (i to przy postawieniu auta idealnie na środku tegoż miejsca) wcale łatwe nie jest. Wysiadanie z niego, gdy obok stoją inne pojazdy, niekoniecznie tak idealnie zaparkowane jak Twój – też nie. Jest stanowczo zbyt wąsko. Czasami mam wrażenie, że ktoś przez pomyłkę na parkingu samochodowym zaprojektował miejsca tylko dla rowerów.
Nie widzę przeszkód
Kolejna kwestia: czy łatwo jest zmieścić się w liniach, kiedy ich nie widać? Miejsca parkingowe zaznaczone byle jak, z liniami z nieco ciemniejszego bruku, albo w ogóle bez oznaczenia, bo po co. Czy parkując wieczorem, łatwo jest trafić w to swoje miejsce, nie zabierając komuś przestrzeni? Moim zdaniem nie. Pilnuję tego, owszem, ale klnę niemiłosiernie, gdy przychodzi mi zaparkować pod blokiem po ciemku i muszę z całej siły wytężać wzrok. A wystarczyłoby… oznaczyć te linie odblaskową farbą, jak przejścia dla pieszych. I myślę, że byłoby to nawet mniej kłopotliwe niż układanie kostki brukowej według kolorów.
Wszędzie płatne, płatne wszędzie
Nie dziwię się jednak ludziom, którzy parkują tam, gdzie nie wolno, aby uniknąć kosztów. W moim mieście jeszcze nie jest tak źle, ale widziałam, jak to się robi w Warszawie. Kierowcy zostawiali auta na leżących policjantach, na środku drogi, byle gdzie, byle w ogóle zaparkować. Dlaczego? Bo miasta wszędzie każą płacić za parkowanie, a my, ludzie, nie lubimy płacić za takie rzeczy. Ja też nie.
W moim mieście jakiś czas temu powstał parking w centrum miasta, niedaleko przystanków komunikacji miejskiej i dworców. Taki na zachętę, by zostawić auto i kontynuować podróż tramwajem (co zostało wprost zakomunikowane przy wjeździe). Do dziś stoi pusty. Dlaczego? Bo jest płatny. A czy jest sens, by płacić za postawienie auta w centrum miasta, za bilety tramwajowe i na dodatek wydłużyć sobie czas podróży?
Umiejętności jakby zabrakło
OK, wiemy już, że ludzie parkują źle, bo czasami po prostu nie mają warunków, by robić to dobrze. Ale… nasze umiejętności w tym zakresie też nie są imponujące. Nieraz widać, jak niedbale to robimy. Zatrzymujemy się byle jak, byle gdzie, wysiadamy i idziemy, nie patrząc, że blokujemy komuś drzwi albo wyjazd z parkingu. Czasami miejsca parkingowe mogą być szerokie i wygodne, może być ich naprawdę dużo, a mimo to zatrzymujemy się na dwóch naraz, na ukos i nawet nie próbujemy się poprawić.
Zmiany w egzaminach na prawo jazdy są niedostateczne – o drodze do bycia kierowcą w Polsce
Być może to awersja po nauce parkowania do egzaminu. Po tylu próbach, gdzie trzeba było zwracać uwagę na wszystko co do milimetra, można się zniechęcić. Z drugiej strony, może właśnie problem tkwi w celu nauki – uczy się parkowania po to, by zdać egzamin, a nie po to, by parkować dobrze i nie utrudniać życia innym ludziom.
Niezależnie od wszystkiego, polecam swoją taktykę: zacząć od parkowania w miejscach najtrudniejszych, najmniejszych, najmniej wygodnych. Potem poradzisz sobie już z każdym. Nawet tym wąskim i niewygodnym miejscem pod blokiem.