Stało się to, na co zanosiło się przynajmniej od ładnych kilkunastu miesięcy. Po wielu nieśmiałych zapowiedziach Netflix wreszcie wprowadził ograniczenia dla osób współdzielących konta, nie zamieszkujących pod tym samym adresem. Decyzja ta natychmiast przyniosła platformie streamingowej wymierne korzyści, jednak na długofalowe konsekwencje takiego kroku przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
Potwierdzeniem doskonałych wyników Netflixa niech będą informacje, które przytoczył w swoim wpisie Michał Miśko, autor bloga Geekweb.pl (kliknij tutaj i przeczytaj artykuł Michała).
Okazuje się, że blokada możliwości dzielenia się kontem przez przyjaciół i znajomych spowodowała, iż Netflix zanotował najwyższy wzrost liczby użytkowników od czterech lat. Z kolei liczba nowych subskrybentów jest dziś na porównywalnym poziomie do rekordowych czasów lockdownu.
Spis treści
Co przyniesie jutro?
Czy to oznacza, że szumne zapowiedzi naprawdę wielu użytkowników, iż zrezygnują z serwisu, gdy tylko ten zablokuje możliwość współdzielenia konta, były wyłącznie zwykłym odgrażaniem się?
Moim zdaniem w tej sprawie nic nie jest jeszcze przesądzone. Z pewnością część osób tak rzadko korzysta z Netflixa, że przespały informację o niedawnych zmianach. Inni postanowili wykupić konto indywidualne, by w spokoju dokończyć ciekawy serial, a co zrobią później pozostaje wielką niewiadomą.
Są i tacy, którzy bawią się z Netflixem w kotka i myszkę i chałupniczymi sposobami obchodzą nowe zabezpieczenia. Po sieci krąży już cała masa artykułów przedstawiających, jak łatwo uporać się z problemem.
Do niezobaczenia
W moim przypadku blokada możliwości współdzielenia konta tylko przyśpieszyła decyzję o rezygnacji z Netflixa. Nie ukrywam, że od dłuższego czasu miałem problem znaleźć coś ciekawego do obejrzenia, a korzystanie z serwisu, za który płacę stosunkowo niewiele było raczej kwestią przyzwyczajenia niż realnym przywiązaniem do świetnych filmów i seriali tam dostępnych. Z resztą polityka tej platformy też coraz mocniej działała mi na nerwy.
Dziś z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, że na Netflixie świat wcale się nie kończy. Istnieje wiele innych platform streamingowych, a regularna migracja pomiędzy nimi w poszukiwaniu wartościowych produkcji zdecydowanie powinna przysłużyć się jakości oferty.