Rywalizacja na rynku platform streamingowych zaostrza się z miesiąca na miesiąc. I o ile możemy mówić o tym, że każdy serwis nieustannie szuka sposobu, by zainteresować klienta swoją ofertą, tak też każdy z nich po kolei robi naprawdę wiele, aby uprzykrzyć nam życie. Dowodem na to są zapowiedzi zmian na Netflixie, Amazon Prime Video czy Disney+.
Jakiś czas temu głośno było o tym, że Netflix wprowadził poważne ograniczenia dla osób współdzielących konta, a niezamieszkujących ze sobą pod tym samym adresem. Klienci otrzymali do wyboru droższe abonamenty bez reklam lub tańsze, ale zawierające już materiały promocyjne. Decyzja ta natychmiast przyniosła serwisowi wymierne korzyści finansowe, choć czas pokaże czy nie są one jedynie krótkotrwałe.
Spis treści
Nie chcesz reklam? Zapłacisz jeszcze więcej!
Na tym jednak poszukiwanie dodatkowych zysków przez ten najbardziej popularny serwis streamingowy wcale się nie kończy. Następnym krokiem ma być kolejna podwyżka. Jak informuje Mateusz Budzeń, autor bloga Tabletowo.pl, więcej zapłacą użytkownicy wszystkich abonamentów niezawierających reklam (kliknij tutaj i poznaj szczegóły).
Aktualnie plan podstawowy z jakością 720p kosztuje 29 złotych miesięcznie, standard 1080p 43 złote, a premium 4K+HDR już 60 zł. Jak będzie wyglądał cennik po podwyżkach? Obecnie nie wiadomo, choć podwyżki będą na pewno, gdyż są podyktowane strajkiem artystów, którym nie odpowiadają otrzymywane gaże. Wiadomo natomiast, że jako pierwsi zmiany zobaczą użytkownicy Netflixa w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.
Amazon z reklamami
Obserwując to, co dzieje się na rynku platform streamingowych możemy łatwo odnieść wrażenie, że Netflix stał się pewnego rodzajem prekursorem nowych rozwiązań, które choć nie są korzystne dla klientów, szybko stają się wzorem do naśladowania dla konkurencji.
Dobry przykład potwierdzający tę tezę znajdziecie w niedawnym wpisie Wojciecha Łęczyckiego z MobileWorld24.pl. Okazuje się, że Amazon – właśnie wzorem Netflixa – postanowił wprowadzić reklamy na swojej platformie Amazon Prime Video.
Korzystający z serwisu między innymi w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie czy Wielkiej Brytanii powinni spodziewać się zmian już na początku przyszłego roku. Z czasem reklamy staną się codziennością dla klientów z Francji, Włoch i Hiszpanii, a następnie zapewne także i z Polski.
Oczywiście reklam będzie można pozbyć się, ale wyłącznie za sprawą wykupienia droższego abonamentu. Czy jednak nie po to przeszliśmy do streamingu, aby pozbyć się reklam ze zwykłej telewizji? Zostawiam Was z tym retorycznym pytaniem Wojciecha…
Disney+, jak Netflix
Kolejny wpis tego autora z pewnością zaboli wiele osób korzystających z Disney+, a już na pewno tych, którzy na skutek poczynań Netflixa, wybrali jako alternatywę właśnie tę platformę streamingową. Okazuje się, że i Disney+ zamierza wypowiedzieć wojnę „wirtualnym rodzinom”.
W tym przypadku zmiany dotkną Kanadę, a następnie Stany Zjednoczone. O kolejnych krajach objętych restrykcjami dowiemy się pewnie dopiero wtedy, gdy właściciele Disneya przeanalizują wpływ wprowadzonych zmian na wyniki finansowe.
Dotychczasowi klienci grzecznie założą własne konta i będą opłacać indywidualny abonament? A może podziękują Disneyowi za dotychczasową rozrywkę i powiedzą do widzenia?
Dziś trudno rokować, jednak możemy być pewni, że gdy ograniczenia zapowiadane przez największe serwisy zostaną wprowadzone także w Polsce, czeka nas wiele burzliwych dyskusji, ale i ważnych decyzji.