Chińska marka odzieżowa podbija świat z pomocą influencerów, którzy chętnie tworzą swój kontent, bazując na zakupach w Shein. Czy słusznie budzą tym oburzenie wśród odbiorców? Czy może to po prostu kolejny przejaw hejtu w internecie, na który jak wiadomo, można zasłużyć absolutnie za wszystko?
Kojarzycie takie filmiki typu “reklama vs. rzeczywistość”, w których zamówione produkty wcale nie przypominają tego, co obiecał producent na swojej stronie internetowej? Podobny materiał znalazł się ostatnio na profilu Joanny Cesarz na Instagramie.
Tym razem nie było w nim spodziewanego rozczarowania, ponieważ zakupione przez influencerkę produkty, nie dość, że odpowiadały temu, co widniało w karcie produktu na stronie internetowej, to jeszcze leżały idealnie. Normalnie nikogo by to nie zdziwiło, jednak prezentowane ubrania pochodziły od Shein, które wprost słynie z kiepskiej jakości. Dziwnie ogląda się pochlebny film z produktami Shein również dlatego, że kulisy ich produkcji i destrukcyjny wpływ na klimat to nie żadna tajemnica, a ogólnie dostępna wiedza.
Spis treści
Za co klienci kochają Shein?
Mimo tego, w sieci jest mnóstwo kont influencerów, którzy Shein po prostu kochają i z hauli zakupowych uczynili pomysł na kontent, promując w ten sposób markę. Tego typu współprace to główna strategia marketingowa firmy. Dzięki temu Shein jest dosłownie wszechobecny w świadomości swoich odbiorców.
Są też inne powody, dla których Chińska marka ma swoich wielbicieli, którzy regularnie zostawiają u niej pieniądze, choć z pewnością wiedzą, jakie są kulisy masowej produkcji jej tekstyliów.
Przede wszystkim niska bardzo niska cena. Ubrania w Shein kosztują grosze w porównaniu do tych z sieciówek. Do tego wybór jest przeogromny, a produkty wpasowują się w najnowsze trendy, co przyciąga konsumentów zafascynowanych światem mody. Shein zyskał też uznanie influecerek z ruchu body positive szeroką rozmiarówką. Spokojnie znajdziemy tam rozmiary 3XL, czy 4XL, co w większości sieciówek oraz sklepów ze zrównoważoną modą wciąż jest rzadkością.
Kropla w morzu
Nie zmienia to jednak faktu, że warunki pracy w Shein są oburzające. Zmiany po 12-14 godzin, brak umowy o pracę i tylko jeden dzień wolny w miesiącu to norma. Jednak czy niekupowanie od Shein rzeczywiście robi jakąś różnicę? Jak możemy się dowiedzieć z filmu mieszkanki Chin, Weroniki Truszczyńskiej, niekoniecznie.
Okropne warunki pracy w Chińskich fabrykach to złożony problem, wymagający ogromnych zmian systemowych oraz mentalności samych obywateli. Jeśli nie będą pracować w Shein, pójdą do innego zakładu, który zaoferuje im dokładnie takie same warunki. Do tego szycie setek ubrań dziennie to często jedyny zawód, na jaki może sobie pozwolić zdecydowana większość ludności z biedniejszych rejonów Chin, w tym głównie kobiet. Weronika dokładnie tłumaczy to w powyższym filmie.
Jednak z Shein jest więcej problemów, niż tylko niewolnicza praca. Ultra fast fashion generuje olbrzymie ilości odpadów, z materiałów, które rozkładają się setki lat. Szyte w pośpiechu ubrania są fatalnej jakości i nierzadko lądują w koszu już po pierwszym praniu. Temat poruszają na swoich profilach Paulina górska oraz nasza twórczyni Ania Gemma. I choć firma kilka razy odniosła się do zarzutów o nieekologiczne praktyki, to jej działaniom wciąż brakuje odpowiedniej transparentności. O tym możemy dowiedzieć się więcej z profilu @eko.paulinagorska .
Warto też posłuchać, co mówi na temat Shein Anna Gemma
Z kolei na kanale Prostracja, autorka wypomina chińskiemu gigantowi plagiat. Wiele razy Shein po prostu skopiował wzory od małych twórców, którzy nad swoimi produktami pracują całe miesiące. Jednak ich wysiłki są na nic, skoro wielka firma może wypuścić dużo tańsze odpowiedniki w kilka dni. Skopiowane są nie tylko kroje i kolory, ale również zdjęcia produktowe. Na wersjach u Shein modelki pozują tak samo i na bardzo podobnym tle, jak u oryginalnych twórców. Nie zaskoczy Was pewnie fakt, że chińska marka nie wypłaca żadnych tantiem, ani nawet nie oznacza firm, od których “zapożyczyła” wzory. Trochę nie fair, prawda?
Widzicie więc, że z Shein jest znacznie więcej problemów, niż tylko eksploatowanie pracowników, czego, jak wskazuje Weronika i tak się nie zmieni bez rewolucji w chińskim systemie pracy. I trudno się nie zgodzić z youtuberką, że odmówienie sobie kupienia kilku ciuchów raczej tej rewolucji nie zacznie. Jednak wpływ na środowisko i okradanie mniejszych twórców to wciąż mocne powody, dla których lepiej odpuścić sobie zakupy w Shein.