To nie jest dobry czas zarówno dla tych, którzy planują zakup sprzętu elektronicznego, jak i dla osób przymierzających się do wymiany samochodu. Niekończące się koronawirusowe restrykcje i przerwanie łańcuchów dostaw sprawiły, że globalny niedobór czipów zatacza coraz szersze kręgi i mocno uderza w przeciętnego konsumenta. A gdy w grę wchodzi jeszcze polityka, mamy wybuchową mieszankę, która będzie nam doskwierać jeszcze przez długie miesiące.
Zacznijmy od tego, co aktualnie dzieje się na rynku motoryzacyjnym. Tu z pomocą przychodzi nasz twórca Michał Lisiak z MotoRewia.pl, który jak zwykle dokładnie opisał najważniejsze problemy, z którymi zmaga się branża. Fakty są takie, że samochody używane drożeją, a nowych po prostu nie ma w salonach (kliknij tutaj i przeczytaj wpis).
Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka, ale trudno nie zauważyć, że sytuacja jeszcze mocniej skomplikowała się na skutek trwającej epidemii koronawirusa i licznych obostrzeń, jakie zafundowano obywatelom różnych krajów.
Zamknięte fabryki i brak półprzewodników oznaczają gigantyczne opóźnienia w produkcji nowych pojazdów. A skoro zostajemy przy starych samochodach, to mamy do czynienia z deficytem używek, a więc i wyższymi cenami w komisach i na popularnych serwisach sprzedażowych.
Spis treści
Wyzwanie dla Mikołaja
Jolanta Szymczyk-Przewoźna z Bezprawnik.pl, zwraca uwagę, że nie tylko branża motoryzacyjna odczuwa problemy związane z realizacją zamówień. Opóźnienia notują także takie potęgi, jak Apple czy Sony, co nie jest bez znaczenia w kontekście zbliżających się mikołajek i Świąt Bożego Narodzenia.
W tym roku nie będzie pod choinką iPhone’a czy PlayStation 5. Problemem może też być kupno samochodu
Najnowszy iPhone, a już na pewno PlayStation 5 mogą stać się prezentami niemożliwymi do zrealizowania nawet dla samego świętego Mikołaja. Co prawda w grę wchodzą też prezenty alternatywne, jednak i na nie przyjdzie nam sięgnąć głębiej do portfela niż przed rokiem. Dziś wyższe ceny produktów nie dziwią niż nikogo.
Wszędzie ta polityka…
Widząc co się dzieje, wydawać by się mogło, że producenci mikroprocesorów będą szukać alternatywnych rozwiązań, by w najbliższym miesiącach zaspokoić popyt na produkty elektroniczne i zadbać również bądź co bądź o swój zarobek. To jednak wcale nie będzie takie proste.
Albert Żurek z Tabletowo.pl informuje, że Intel, jeden z największym producentów mikroukładów, musiał porzucić swoje pierwotne plany i nie rozpocznie produkcji w chińskich fabrykach. Powodem są kwestie bezpieczeństwa i krytyczne stanowisko amerykańskiego rządu.
Pomimo globalnego niedoboru czipów Intel nie będzie produkować swoich układów w Chinach
Co w tej sytuacji może zrobić Intel? Realnym scenariuszem wydaje się produkcja półprzewodników w fabrykach na terenie Stanów Zjednoczonych i w Europie, ale to wiązać się będzie z dodatkowymi inwestycjami i opóźnieniem powrotu do elektronicznej normalności.
Widząc to wszystko, w najlepszej sytuacji pozostają osoby, które albo mają już wszystko albo potrafią się cieszyć z tego, co mają lub też potrafią sobie wmówić, że nic więcej nie jest potrzebne im do szczęścia.