Ostatecznie zakończyła się sprawa Roberta N., czyli najsłynniejszego polskiego pirata drogowego. „Frog” stwarzał poważne zagrożenie na drogach, jeżdżąc z prędkością ok. 240 km/h i łamiąc przy tym liczne przepisy prawa drogowego. Teraz został uniewinniony.
Spis treści
Zarzuty wobec Roberta N.
Problemy „Froga” zaczęły się już w 2014 roku. To właśnie wtedy po raz pierwszy usłyszał zarzuty. Dotyczyły one sytuacji, w której pod Kielcami jechał z prędkością ok. 240 km/h, ignorował sygnały wysyłane przez policję, a także jechał pod prąd, gwałtownie zajeżdżał drogę innym kierowców i tym samym zmuszał ich do hamowania oraz zmieniania kierunku jazdy. Prokuratura uznała, że ten agresywny styl jazdy mógł grozić katastrofą, w związku z czym skierowała sprawę do sądu. W tym samym roku w podobny sposób Robert N. jechał ulicami Warszawy, przez co „Frog” usłyszał drugi zarzut.
Sprawy się przeciągały, a pirat drogowy przeniósł się w tym czasie do Wielkiej Brytanii, gdzie również łamał przepisy prawa drogowego. Ostatecznie przy współpracy brytyjskich i polskich śledczych trafił na 1,5 roku do więzienia. Powodem było w tym przypadku kierowanie samochodem pomimo sądowego zakazu. Jednocześnie polska strona wnioskowała o ekstradycję, ale ostatecznie nie doszła ona do skutku. Mimo to kara odbyta w brytyjskim więzieniu została zaliczona na poczet polskiego wyroku, a Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli uznał, że odbyła się ona w całości.
Prowadzone postępowania w kwestii dwóch pierwszych zarzutów również nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Robertowi N. groziło dodatkowe 2,5 roku pozbawienia wolności oraz 5-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Kontrowersyjny pirat drogowy, który zamieszczał w sieci filmy ze swoich rajdów po Kielcach i Warszawie, został jednak uniewinniony. Kluczowym słowem w obu zarzutach okazała się „katastrofa”. Sąd Rejonowy wydał orzeczenie, w którym zawarł informację:
Oskarżony nie wyczerpał znamion sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, ponieważ pomimo brawurowej jazdy, poruszając się z dużą prędkością i powodując dezorganizację na drodze, oskarżony w krytycznym czasie panował nad swoim pojazdem.
Piraci na polskich drogach
Wypadków na polskich drogach jest coraz więcej. Brawurowa jazda niektórych kierowców często kończy się tragicznie. Można tu wspomnieć chociażby o głośnym wypadku Patryka P. w Krakowie czy ostatnich wypadkach w Międzyzdrojach i w Zabrańcu. Za te zdarzenia w znacznym stopniu odpowiada jazda z nadmierną prędkości. Alkohol i używki są osobnym tematem – w Międzyzdrojach i Zabrańcu kierowcy (łącznie 4 wypadki ze skutkiem śmiertelnym) byli trzeźwi.
Kierowców łamiących szereg przepisów drogowych można zaobserwować niemal wszędzie i o każdej porze. Wystarczy wybrać się na krótki spacer po okolicy. Chociaż rosną kary za brawurową jazdę, a na ulicach pojawia się coraz więcej fotoradarów i odcinkowych pomiarów prędkości, to jednak sytuacja wydaje się nie ulegać żadnej poprawie.
Jakie jest idealne rozwiązanie kwestii bezpieczeństwa na drogach? Zawsze warto brać pod uwagę, że nawet bezgranicznie wierząc we własne umiejętności prowadzenia pojazdem, czasem występują sytuację, kiedy zwyczajnie nie ma możliwości manewru. Do tego dochodzą niekoniecznie wybitne umiejętności pozostałych uczestników ruchu drogowego.
Czy emocje i adrenalina związane z brawurą są warte potencjalnej ceny, jaką musi często zapłacić nie tylko kierowca, ale również przypadkowi ludzie, którzy mieli nieszczęście znaleźć się na jego drodze?