Za naszych czasów to dopiero było ciężko. A jak masz depresję, to po prostu idź pobiegaj i nie narażaj dzieci na takie głupoty. Temat zdrowia psychicznego to nadal ogromny problem Polaków. Jedni go bagatelizują, inni nie rozumieją i jeszcze dociskają szpilkę. Na smutek nie ma wzoru matematycznego, a jednak da się go rozwiązać. I nie mówię tu o schowaniu depresji głęboko do kieszeni.
Spis treści
Na depresję najlepszy makaron
Kilka tygodni temu do sieci trafił absolutnie genialny występ Janiny Bąk. Kto nie zna internetowej twórczości tej blogerki, ten musi koniecznie nadrobić. Janina jest specem od statystyki, ale też ważnym głosem w internecie, bo odważnie mówi o kwestiach społecznych i właśnie zdrowiu psychicznym. Podczas koszalińskiego Tedx Talks opowiedziała o swoich doświadczeniach z chorobą dwubiegunową afektywną oraz o odbiorze, z jakim spotykają się osoby z zaburzeniami lub chorobami psychicznymi.
Problemem nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, nie jest tylko to, jak bagatelizuje się zdrowie psychiczne czy wstydzi o nim mówić, ale z jakim hejtem nadal spotykają się osoby, które jednak odważyły się publicznie wypowiedzieć na ten temat. Janina o swojej chorobie mówiła już wcześniej w odważnym wywiadzie dla ,,Wysokich Obcasów”. Już wtedy w sieci zawrzało od stwierdzeń ,,nie ma jak się promować, to zaczyna opowiadać o dwubiegunówce’’ czy ,,użala się nad sobą zamiast wziąć do roboty’’. Były nawet głosy oburzonych rodziców, którzy apelowali o usunięcie billboardów z artykułem w pobliżu szkół – to przecież nie jest dobre dla naszych dzieci!
Co jeszcze nie jest dobre? Traktowanie chorób psychicznych jak wynaturzenia czy temat zakazany. To właśnie milczenie o nich czy wyśmiewanie sprawia, że tak wiele osób nie potrafi poprosić o pomoc. A drugie tyle wysłuchać.
Plebiscyt ,,kto ma gorzej?’’
Niby tak wstydzimy się chorób psychicznych czy wręcz je bagatelizujemy, a jednak jak tylko można, to bierzemy udział w konkursie – kto ma większe problemy i depresję? Janina zwróciła uwagę na nasze polskie zamiłowanie do smutku. Zamiast pomóc tym, którzy chorują psychicznie, uwielbiamy licytować się – kto ma gorzej? Spłaszczamy depresję do poziomu błachostki i chętnie wplatamy ją do codziennych rozmów. ,,Coś mam trudny tydzień, ale depresja mnie złapała!’’ A już za dwa dni to przeszła. To tak nie działa.
Kiedy nam wygodnie, to choroby psychiczne pełnią funkcję wytłumaczenia. Tu Janina przywołała komentarz na swój temat – w internecie miła, śmieszna, a jednak wcale nie – to pewnie przez te jej problemy z przeszłości! I tu ważne pytanie – kto daje nam prawo publicznie analizować czyjeś doświadczenia i stan psychiczny? Czemu nie szukamy pomocy dla tych, którzy jej potrzebują, a zamiast tego ośmieszamy i krytykujemy? Depresja czy schizofrenia to ta sama kategoria co zapalenie płuc czy łuszczyca. To choroby, które wymagają leczenia, empatii i wsparcia. Złamanej nogi nie uleczy dobre nastawienie – i nie uleczy ono depresji.
Czego nie powiedzieć?
Jak często trafiamy w sieci na szczere wyznania i apele o pomoc – nam samym? Nie robimy tego chętnie. Nasuwa się pytanie – dlaczego? Czy wynika to z zakorzenionego wstydu do bycia w potrzebie? A może dlatego, bo wiemy że duża część społeczeństwa po prostu nie zrozumie? Z jednej strony nie chcemy dzielić się naszym stanem psychicznym, a z drugiej bez wstydu niszczymy innych swoimi komentarzami. Nagle pani Hania, emerytowana przedszkolanka i babcia piątki wnucząt, rzuca wyzwiskami i pisze ,,masz depresje? dziecko, Ty nawet dzieci nie masz! Zrób sobie dziecko to zobaczysz dopiero jak może być ciężko!’’.
Po publikacji wywiadu z Janiną oraz jej TedXa w internecie mocno zawrzało. Niestety nie tylko dlatego, jak ważne to treści i ilu osobom mogą pomóc. Była też ta strona internetu, która Janinę oskarża o gwiazdorzenie, szukanie rozgłosu, demoralizację. Co jest z nami, jako społeczeństwem, nie tak, że piętnujemy osoby mówiące szczerze o depresji? Nie musimy być specami od porad. Nie musimy umieć w optymizm i czułe słowa. Nie musimy nawet zaraz ruszyć do pomocy osobie potrzebującej. Ale musimy wiedzieć czego NIE mówić. I to chyba taki pierwszy, ważny krok w tej całej dyskusji. Jeżeli nie potrafisz pomóc, to chociaż odejdź od klawiatury.
Na koniec jeszcze jedna mała uwaga. Jeżeli jesteś celebrytom i artystom i zmagasz się z depresją, to też zwróć uwagę na to, co mówisz publicznie. Nieważne czy jesteś panią pracującą w sklepie czy estradowym zwierzem – każdy z nas ma problemy o tej samej wadze. Kto wie, ten wie.