Leczenie kliknięciem to już bardzo powszechna sprawa. Chodzi nie tylko o googlowanie naszych objawów i czytanie, że prawdopodobnie mamy raka, ale znacznie bardziej ordynarną i bezpośrednią technikę. Bo teraz medykami nazywają się też celebryci, którzy bez zająknięcia serwują swoje złote rady. W tym niecnym podstępie są jednak osoby, które mają prawo nieść pomoc i robią to świetnie. Na których trafiliście?
Spis treści
365 dni nonsensu
Zacznijmy od kogoś, kogo terapeutyczne rady przyprawiają o znaczne pogorszenie zdrowia psychicznego. Autorka polskiej wersji 50 twarzy Greya, celebrytka Blanka Lipińska, z jakiegoś powodu stwierdziła, że promowanie suplementów diety w walce z depresją jest ok. Jak możecie się domyślać – wyszło bardzo nie ok. Pisarka, starając się zbliżyć do swoich fanek, ruszyła z kampanią mądrości, twierdząc, że przecież problemy są tylko w naszej głowie, a sytuacje trzeba rozwiązywać, a nie czekać, aż same miną. No i wystarczy przecież wyjść z domu i połknąć trochę supli, a wizyta u psychiatry czy terapeuty okaże się zupełnie zbędna. Obrzydliwa promocja tabletek bez recepty na dobry nastrój spotkała się z falą hejtu – tak samych fanek Lipińskiej, jak i innych osób publicznych. Autorka trylogii erotycznej starała się swój entuzjazm względem wątpliwych suplementów wesprzeć wypowiedziami rzekomych pacjentek z depresją, które tabletkom przypisują lecznicze właściwości. Zakończyło się to jednak jeszcze większym niesmakiem i przeprosinami autorki. Jak tłumaczy – sama chodzi do terapeutki, a preparat poleca, bo może pomóc kobietom na różnych płaszczyznach życia. Jeżeli ktoś faktycznie podziela poglądy i bezwstydność Lipińskiej, to chyba mamy poważny problem. Jakiegoś rodzaju społeczny.
https://www.instagram.com/p/B_7YWpmHleG/?utm_source=ig_web_copy_link
Śmieszki z ciałopozytywności i ciuchy na poprawę nastroju
Pomimo coraz większych postępów w wyczuciu i poważnym podejściu do poważnych problemów, nadal influencerom zdarzają się wpadki. Taką zaliczyła Dorota Masłowska, która zdecydowanie nie wpisuje się w grono bezmyślnych osób publicznych. Niestety jej kampania z pewną marką modową nie przestawiła jej w najlepszym świetle. Pomyślicie, że to już czepialstwo i brak dystansu, a jednak nie tylko mnie zniesmaczyły reklamy pisarki, która zachęca do kupowania ciuchów, bo przecież nic nie leczy depresji tak jak nowe ubranka. Miało być śmiesznie – tak pomyślała też Anna Lewandowska. I ona również zaliczyła sporą gafę. Jej post, w którym tańczyła w stroju grubej osoby i przekonywała, aby kochać swoje ciało, nie spotkał się jednak z taki entuzjazmem, jak się spodziewała. Osoby, które faktycznie coś o ruchu bodypositivity wiedzą, jak i ludzie z nadwagą, ostro skrytykowali Lewandowską. Szczupła influencerka przebrana w tzw. fat suit, w żaden sposób nie emanowała empatią i akceptacją, a raczej niesmacznymi podśmiechujkami.
Zaufać nieukom
I jeżeli czasami nie rozumiemy, dlaczego tak ostro ocenia się akcje celebrytów, którzy udają, że potrafią w medycynę czy psychiatrię, to warto sięgnąć do źródeł tych mniejszych niż Lipińska czy Lewandowska. Bardzo ciekawą przestrzenią do tego jest Instagram takich dziewczyn jak Ewa Bujacz czy Paulina Zagórska. Ta druga sama nazywa się doktorką nieuczką i zapełnia Internet swoimi poglądami, ale po wnikliwej weryfikacji i doedukowaniu się. Na jej profilu dowiecie się czemu nie należy przyklaskiwać niektórym influencerom. Natomiast Bujacz, szerzej znana jako Lewogram, nie tylko często odnosi się do zagadnień stricte medycznych i psychiatrycznych, ale też ma do tego pełne prawo, bo lekarką jest z wykształcenia. W przystępny sposób komentuje sporne kwestie szczepień, depresji czy problemu zaburzeń psychicznych wśród młodzieży. Arcyciekawe i potrzebne wpisy znajdziemy też u Katarzyny Woźniak, która na blogu Mama i stetoskop tłumaczy, jak leczyć gorączkę lub chronić się przed zbyt wysokim ciśnieniem. Zobaczcie jej wpis o szkodliwości suplementów tutaj!
Nie przestaniemy zaglądać na portale o zdrowiu czy radzić się czasami na Facebooku, bo nie wiemy co to jest, ale na pewno coś strasznego. Jednak aby nie zwariować i nie dać się wkręcić, wybierajmy ten mniej mainstreamowe źródła i zobaczmy, co na temat zdrowia i chorób mają do powiedzenia szczerzy i kompetentni ludzie. Wyczyny Lipińskiej czy Lewandowskiej to okropnie szkodliwe akcje, które szkodzą nie tylko ich fanom, ale też temu, jak postrzegamy tak poważne choroby jak depresja czy otyłość.