Mają problem ze zdaniem prawa jazdy, często skręcają w to drugie prawo, a lusterko w samochodzie służy im wyłącznie do poprawiania makijażu – na temat kobiet za kółkiem wyrosło wiele, często bardzo krzywdzących stereotypów, jednak dziś coraz częściej dostajemy niezbite dowody na to, że przedstawicielki płci pięknej mogą naprawdę dobrze prowadzić samochód. A jak to się ma do pisania o motoryzacji? Jest naprawdę nieźle, a oto dowody.
Spis treści
Girls Classsic, czyli klasyczna motoryzacja okiem dziewczyn
Girls Classic to w motoryzacyjnym światku stosunkowo młody blog. Powstał dokładnie 24 czerwca 2019 roku, będąc niejako odpowiedzią na zloty samochodowe zdominowane przez mężczyzn. Co znajdziemy na blogu prowadzonym przez Julię Hebdzyńską i Mrs. Petrolhead? Na przykład bardzo ciekawy cykl #BackTo50s. Dla miłośników amerykańskiej motoryzacji będzie to wspaniała podróż do czasów kolorowego świata Pin-up, Cadillaców i nurtu Space Age.
Oprócz bloga panie z powodzeniem prowadzą również social media: fanpage na Facebooku: Girls Classic Moto – klasyczna motoryzacja okiem dziewczyn i Instagram: girls_classic_moto. Wchodząc na jedno albo drugie konto, od razu rzuca się w oko główny temat treści tu zamieszczanych. Po pierwsze i przede wszystkim, klasyka! W każdym tego słowa znaczeniu:
Panie Wiozą Panów… o wszystkim ze świata kobiet czyli motoryzacji
A oto kolejny przykład świadczący o tym, że pasja do motoryzacji nie jest wyłącznie domeną mężczyzn. Anna Nazarowicz, autorka bloga Panie Wiozą Panów, przyznaje, że miłość do samochodów ma w swoim DNA. Anna ma bogate doświadczenie redakcyjnie, występowała także w programie telewizyjnym Pytanie na śniadanie.
Co znajdziemy na samym blogu? Przede wszystkim recenzje pojazdów i to takich z wyższej półki m.in. Rolls-Royce Wraith, BMW M5 F90 czy Volvo V90 Cross Country. Na blogu pojawiają się także wywiady np. Renowacja Mitsubishi Lancer EVO 5 – z czym się trzeba zmierzyć?, opowiadający o losach właściciela tego samochodu, który najpierw przetransportował go z Japonii, a następnie poświęcił aż trzy lata, by doprowadzić go do właściwego stanu (kliknij tutaj i przeczytaj).
Na blogu nie brakuje również wpisów, które rzetelnie oceniają sensowność zakupu konkretnego pojazdu. Taki tekst został poświęcony chociażby elektrycznemu smartowi.
Motoryzacja jest kobietą
Mówią o sobie, że są uzależnione od motoryzacji, a publikowane przez nie materiały faktycznie to potwierdzają. Blog MotoCaina.pl niejednokrotnie pojawiał się już na łamach Blabera, dlatego części z Was na pewno jest już znany.
Jeśli jednak nigdy wcześniej na niego nie trafiliście, gorąco zapraszam do odwiedzin. Czeka na Was bardzo szerokie spektrum informacji ze świata motoryzacji: od testów aut i motocykli, przez sporty motorowe, po motogadżety i szerokorozumiany lifestyle.
Ja lubię ten serwis szczególnie ze względu na dużą newsowość, nawet jeśli poruszana tematyka często zupełnie mnie nie dotyczy. Szczerze wątpię, czy kiedykolwiek będę rozważał zakup Tesli za bitcoiny, ale poczytać o takich, którzy stoją przed podobnym dylematem, zawsze mogę!
Speed Ladies – miejsce w sieci nie tylko dla kobiet
Nie chcą z nikim konkurować, nie boją się pytać i kibicują innym projektom o podobnym profilu – takie właśnie są autorki serwisu Speed Ladies. Jak same zaznaczają, nie jest to miejsce wyłącznie dla kobiet, co na pewno przypadnie do gustu panom, takim jak ja, którym bokiem wychodzą różnego rodzaju feministyczne manifesty.
Sam blog jest utrzymany w dość luźnym stylu i faktycznie można odnieść wrażenie, że jest prowadzony przez osoby z pasją. Szczególnie warte uwagi są dwa cykle: Jestem motocyklistką i Automaniaczki. Dzięki nim możemy bliżej poznać kobiety ścigające się na torze, szukające przygód w offroadzie, ale także miłośniczki motoryzacyjnych klasyków. Wszystkie, pomimo różnych celów, łączy to samo wspaniałe hobby.
W obydwu cyklach ostatnio nie działo się zbyt wiele, jednak panie zapowiedziały już skuteczną reaktywację, czego dowodem jest chociażby poniższy wpis i historia Eweliny.
Czy więc kobiety mogą pisać o motoryzacji w ciekawy sposób? Powyższe przykłady potwierdzają, że tak. Szczególnie podoba mi się to, że wspomniane przeze mnie blogi pozbawione są „eksperckiego nadęcia”, które niestety często jest domeną blogów prowadzonych przez facetów.