Z każdej strony jesteśmy bombardowani hasłami o tym, że pomaganie jest proste. Jednak czy w rzeczywistości tak jest naprawdę? Dlaczego zbiórki pieniędzy na cele charytatywne, zwłaszcza w Internecie, są tak problematyczne?
Wydawać by się mogło, że w dobie Internetu pomoc potrzebującym jest prostsza, niż kiedykolwiek wcześniej. Co jednak najczęściej sprawia, że nie decydujemy się na przekazanie nawet małej kwoty potrzebującym? Lub dlaczego gdy ktoś prosi nas o udostępnienie zbiórki swoim znajomym, my tego nie robimy?
Spis treści
Brak zaufania
Co krok słyszymy, że organizatorzy zbiórki na leczenie chorego dziecka nie przekazali rodzinie zebranych środków. Często też, gdy w mediach opisywana jest ludzka tragedia, w Internecie błyskawicznie organizowane są zbiórki, które powstają bez wiedzy głównych zainteresowanych. Podobnie dzieje się z koszulkami z chwytliwymi hasłami. Zawsze znajdzie się ktoś, kto wypuści linię ubrań z obecnie popularnym w popkulturze tekstem i zarobi na tym spore pieniądze.
I to samo bardzo często dzieje się ze zbiórkami. Osoby niezwiązane w żaden sposób z daną tragedią, zaczynają zbierać pieniądze bez konsultacji z tymi, których problem dotyczy. A im bardziej temat jest nagłaśniany, tym więcej z nas decyduje się pomóc, bo czuje się zaznajomionych z tematem. Bo w końcu ktoś nie jest już jednym z setek tysięcy anonimowych potrzebujących, tylko ma twarz, historię i stoją za nim media. A potem zgadnijcie co. Pieniądze do tej osoby nigdy nie trafiają.
Każdy z nas słyszał tyle podobnych opowieści, że o ile nie zna osobiście osoby, której pomaga, raczej woli nie ryzykować.
Moda na pomaganie?
Przeważnie wychowani w duchu skromności uważamy, że pomagać należy po cichu. Dlatego często ci, którzy mówią o tym głośno są deprecjonowani i oskarżani o pomaganie na pokaz. Część z nas rzuca podejrzenia, że ten, który otwarcie mówi o wspieraniu innych chce coś ugrać dla siebie.
Kolejny problem, to fakt, że nie da się dogodzić każdemu. Jeśli na swoich socialach opiszemy okazane wsparcie dla schroniska dla psów, ktoś w komentarzu zarzuci nam, że czemu nie dla chorych dzieci? Dlaczego w Olsztynie, a nie w Bogatyni? Dlaczego ubrania, a nie zabawki? A czemu karmę akurat takiej firmy?
Takie komentarze potrafią skutecznie zniechęcić wiele osób, które chcą pomagać i mówić o tym publicznie, żeby nadać rozgłosu całej sprawie.
Doskonale uchwyciła to nasza autorka Dagmara Sobczak z bloga dagmarasobczak.pl, która ma spore doświadczenie w pracy w różnych fundacjach i doskonale wie, jak czynnik ludzki potrafi obrzydzić każdy przejaw dobroczynności.
Celebryci
Jak często, gdy ktoś ze znajomych prosi Was o udostępnienie ważnej dla niego zbiórki na swoich social mediach, faktycznie to robicie? To teraz wyobraźcie sobie, że jesteście celebrytami z milionowymi zasięgami i takich próśb dostajecie nawet kilkadziesiąt dziennie. Wiele osób nie rozumie, dlaczego mimo ogromnej popularności i siły przekazu, znani decydują się na udostępnianie zbiórek tak rzadko. Powód jest prosty. Gdyby mieli spełniać każdą taką prośbę, ich profil stałby się słupem ogłoszeniowym, a na treści, za które polubiliśmy ich profile, nie starczyłoby już miejsca.
Dlatego bardzo ostrożnie dobierają podmioty, których problem postanowią nagłośnić. Kryteria wyboru są różne i czasem decyduje o tym przypadek, czasem jedno zdanie, które chwyci za serce, a czasem historia, z którą się utożsamiają.
Jednak to nie jedyny powód, dla którego robią to tak rzadko. Gdy w grę wchodzi ludzkie zdrowie, a nawet życie, emocje mogą wziąć górę nad rozsądkiem. Dlatego jeśli zdecydują się udostępnić daną zbiórkę, to muszą się liczyć z toną komentarzy i wiadomości od rozżalonych osób, które również proszą o pomoc, a ich prośba została pominięta. Bardzo często zmagają się z tym problemem takie osoby jak Ewa Chodakowska, czy Maffashion, która niedawno opublikowała pełen obelg list rozżalonej matki, której zbiórka nie została opublikowana.
Jak pomagać z głową?
W samym naszym kraju jest tyle osób, instytucji, fundacji, czy stowarzyszeń, których ogłoszenia z prośbą o pomoc widzimy każdego dnia, że staliśmy się na nie odporni. Kto z Was przewijając swoją tablicę na Facebooku zatrzyma się na dłużej przy tego typu poście? Ilu z nas od początku do końca przeczyta długą na kilka stron historię choroby lub cele, o które walczą ci, którzy zwracają się z prośbą o pomoc? Tak długo, jak nas to nie dotyczy, przeważnie jesteśmy obojętni. A nawet jeśli chcemy pomóc, to ogromna ilość potrzebujących może skutecznie utrudnić nam wybór.
Jak w takim razie pomagać z głową? Rzeczowe porady przygotował dla Was nasz autor Marcin Pietraszek, który jest specjalistą i doradcą w temacie rozwijania własnego biznesu. W artykule na jego blogu bossblog.pl znajdziecie szereg przydatnych wskazówek dotyczących odpowiedniego wyboru instytucji oraz formy, w jakiej chcielibyście pomóc.
Internet daje niezliczoną ilość możliwości każdemu, kto potrzebuje pomocy. Niestety jest to również ogromne pole do manewru dla wszelkiego rodzaju oszustów, którzy skutecznie mogą nas zniechęcić do pomagania. Jednak jeśli macie możliwość i chęć, to warto wybrać jedno z rozsądnych rozwiązań proponowanych przez Marcina Pietraszka. Być może sami kiedyś będziecie potrzebować pomocy i będziecie już wtedy mieli większą wiedzę o tym, jak zrobić to z głową i ów pomoc uzyskać.