Mam na imię Kinga i lubię czytać blogi. Jeszcze kilka lat temu pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego. Dzisiaj jest trochę inaczej – większość z nas śledzi profile na Instagramie, ogląda vlogi na YouTube i lajkuje posty na facebookowych fanpage’ach. Ja zaczytuję się w blogach.
I robię to stosunkowo od dawna, z pewną dozą smutku obserwując przeprowadzkę wielu moich ulubionych blogerów na Instagram. Niby ich rozumiem – tam wszystko dzieje się szybciej, krócej i bardziej bezpośrednio. W końcu napisanie postu zajmuje zdecydowanie mniej czasu, niż stworzenie dobrego wpisu, a i czas reakcji czytelników w social mediach jest skrócony do minimum. Oni sami nie muszą też błądzić po Internetach w poszukiwaniu wartościowych wpisów – na Instagramie jest dzisiaj (powiedzmy) każdy. Twórcy polecają się nawzajem, co zwiększa szansę na dotarcie do swojej grupy docelowej i ułatwia zbudowanie zaangażowanej społeczności. A trzeba otwarcie przyznać, trochę o to w tym blogowaniu czy tworzeniu w Internecie, chodzi.
Spis treści
Dlaczego stawiam na blogi?
Ano dlatego, że sama “pisuję” i wiem, jak trudne bywa to zajęcie oraz jak wiele pracy wymaga. Myślę sobie po prostu, iż czytanie takich treści oraz odwiedzanie blogów to swego rodzaju podziękowanie dla ich autorów. Nie znaczy to oczywiście, że nie śledzę innych kanałów swoich ulubionych twórców internetowych! Co blog jednak, to blog. I spróbuję Was do tego przekonać, polecając kilka moich ulubionych miejsc w Internecie.
Po pierwsze: coś mądrego
Mądrego i zabawnego zarazem! Chyba nie znam innej blogerki, która z taką lekkością i z takim dystansem, porusza ważne dla mnie kwestie związane z byciem kobietą, matką i partnerką. Blog, do którego Was zaraz zaproszę, posiada jeszcze jedną super cechę: jest prowadzony nie tylko regularnie, ale i dość intensywnie. Autorka calareszta.pl, Dagmara Hicks, żona i mama trojaczków, publikuje swoje wpisy niemalże codziennie. I ja ją doskonale rozumiem – sama każdego dnia mam co najmniej tysiąc pięćset sto dziewięćset myśli, którymi chciałabym się z kimś podzielić. Dla przykładu, jeden z ostatnich tekstów – o tym, że będzie łatwiej.
Po drugie: coś pysznego
Czy posiadam książki kulinarne? I owszem, nawet całkiem pokaźną kolekcję. Czy mimo to, przepisów na pyszne dania i smakowitych inspiracji poszukuje zazwyczaj w szeroko pojętym Internecie? Oczywiście.
Nie moja wina, że tak jest szybciej i bardziej różnorodnie. Zwłaszcza, jeśli ma się swoje ulubione miejsca – kulinarne pewniaki, na które zawsze można liczyć. Do takich przestrzeni, należy niewątpliwie blog nicponwkuchni.pl. Początkowo zaintrygowała mnie jego nazwa – później przekonały przepisy na dania zdrowe i proste, na receptury “bez alegrenów, cukru i chemii”. Czyli bez tego, czego tak dużo jest dzisiaj w żywności. Dowód? Na przykład taki – idealny dla kogoś, kto ma dzisiaj urodziny: https://nicponwkuchni.pl/tort-bez-mleka-z-kremem-budyniowym/
Po trzecie: coś rodzicielskiego
Tutaj polecę Wam moje ostatnie odkrycie. Nie takie całkiem nowe – kiedyś czytałam tygrysiaki.pl częściej, ale zrobiłam sobie przerwę. Chyba dlatego, że i autorka – Ania Janda – przez chwilę jakoś rzadziej publikowała nowe wpisy. Dlaczego tu zaglądam? Bo jestem mamą, która lubi poznawać inne punkty widzenia i wyciągać z nich ciekawe wnioski. Autorka tygrysiaki.pl daje mi taką możliwość – przybliża interesujące zagadnienia, dodając do nich coś od siebie. Opiera się przy tym na swoim własnym doświadczeniu – a trochę go ma. A tutaj przykład wpisu, który dał mi sporo do myślenia: https://tygrysiaki.pl/wychowanie-bez-szantazu/
To tylko trzy z kilkunastu blogów, na które zaglądam regularnie. Mam nadzieję, że te kilka słów zachęty z mojej strony sprawi, że i Wy zagościcie na nich na dłużej. Naprawdę warto!