Jak być może wiecie, w ostatnim czasie, do społeczności autorów Blabera, dołączyło ostatnio aż 13 nowych twórców. Wśród nich, 3 osoby, które prowadzą blogi kulinarne. Pomyślałam sobie, że dobrym pomysłem będzie mały przegląd tego, co możecie znaleźć na tych blogach. Sprawdzimy, jakie mają dla nas propozycje na tę wyjątkowo specyficzną, wiosnę!
Macie jakieś książki kucharskie? Bo ja mam. I to nawet kilka! Pięknie wyglądają na parapecie w kuchni i… to by było na tyle. Sięgam po nie niezwykle rzadko, żeby nie powiedzieć wcale i co jakiś czas kłócę się sama ze sobą, czy już przekazywać je dalej czy może zostawić – niech stoją i wyglądają. Prawdą jest, że jeśli szukam inspiracji kulinarnych, to robię to w Internecie. Najczęściej wpisuję w wyszukiwarkę nazwy składników, które aktualnie posiadam oraz dodaję magiczne słowa “prosty przepis”. Oczywiście, że chciałabym mieć czas, aby wertować swoje książki kucharskie, ale jako mama dwulatka i “kobieta pracująca, która żadnej pracy się nie boi”, zwyczajnie nie mam na to czasu. Może kiedyś!
Tymczasem pozostaje mi Internet i to, co do zaoferowania mają osoby na co dzień zajmujące się “kucharzeniem” (albo robiące to jedynie w ramach pasji!). Co prawda rzadko zdarza się, aby przygotowane przeze mnie dania prezentowały się tak pięknie jak to, co widzę na zdjęciach na blogach kulinarnych, ale tłumaczę sobie, że nie można mieć wszystkiego! 😉 Ważne, że (z reguły) cudownie smakują. Czas na blogi!
Spis treści
Na początek, zupa!
Jakoś tak się złożyło, że z przepisów, które znalazłam na blogach naszych nowych autorów kulinarnych, udało mi się skompletować prawdziwy zestaw obiadowy. Zaczniemy zatem od zupy, która rzuciła mi się w oczy, kiedy przeglądałam blog slodkoslodka.pl (bo wbrew nazwie tego miejsca, nie znajdziemy tu jedynie inspiracji z kategorii “desery”!). Poniżej znajdziecie przepis na klasyczną… szczawiową z jajkiem i z tłuczonymi ziemniakami! Ręka do góry, kto – patrząc na to zdjęcie – nie poczuł się przez chwilę jak dziecko… Mnie ta zupa kojarzy się jednoznacznie. Co nie oznacza oczywiście, że jako dziecko uwielbiałam się ze szpinakiem. Było wręcz przeciwnie! Ale w późniejszym czasie naprawiłam tę relację i szpinak kocham do dzisiaj – w każdej postaci. A w takiej to nawet podwójnie!
Jest i drugie danie
Po drugie danie zajrzałam do Nicponia w kuchni – dosłownie! Tak nazywa się blog Karoliny Nicpoń, która specjalizuje się w zdrowych, prostych przepisach bez alergenów, chemii i cukru (czyli takich, jakich zwykle poszukuję!). Po wejściu na blog nicponwkuchni.pl, moją uwagę od razu zwróciło ostatnio dodane danie – makaron z sosem z pieczonych pomidorków koktajlowych, czosnku i cebuli, na winie. Kto mnie zna, ten wie, że jestem absolutną fanką makaronów. Mogłabym je jeść codziennie, w każdej odsłonie. Wersja z wyszukanym sosem jest dla mnie tak samo wartościowa, co jakikolwiek makaron z masłem i parmezanem – serio! Sami zatem rozumiecie, że obok tego przepisu nie mogłam przejść obojętnie. Zwłaszcza, że patrzyło na mnie TO zdjęcie:
No i czas na deser!
Deser odnalazł mnie na blogu jedzpysznie.pl. Mówię, że on znalazł mnie, a nie ja jego, bo kiedy scrollowałam bloga Ani Zyśk, coś mi się zepsuło w myszce i przez kilka minut zmuszona byłam patrzeć na to cudo:
Od razu wiedziałam, że to przeznaczenie. Przecież kocham banany, uwielbiam serniki i lubię szybkie przepisy (przygotowanie masy do pieczenia trwa tutaj zaledwie 20 minut!). Zwykle dojrzałe banany wykorzystywałam do pieczenia popularnego chlebka, ale jak się okazuje, to nie jedyne rozwiązanie. Wygląda przepysznie i jestem pewna, że właśnie tak smakuje! Łapcie przepis: http://www.jedzpysznie.pl/2021/03/29/sernik-bananowy/
Tyle ode mnie! Mam nadzieję, że Was zainspirowałam co najmniej w takim stopniu, jak autorzy kulinarni Blaber.pl, zainspirowali mnie. Smacznego!