Uwaga. Jeśli jesteś rodzicem, który według niektórych (bo przecież nie według samego siebie) przesadza z kupowaniem swojemu dziecku książeczek, idź gdzie indziej. Nie czytaj dalej. Uciekaj!
No chyba, że chcesz dowiedzieć się, co w literaturze dziecięcej piszczy – a co za tym idzie, zamówić kolejne tytuły do domowej biblioteczki Twojego malucha… Nie wiem tylko, co na to Twój portfel. W każdym razie, ostrzegałam.
Spis treści
Środków ostrożności nigdy za wiele!
Dlatego właśnie z reguły sama nakładam na siebie czasowy zakaz zaglądania w niektóre miejsca w Internecie. Nie wstępuję też do paru ulubionych księgarni (chociaż świetne książeczki dla dzieci potrafią zaatakować bezbronnego człowieka nawet podczas kupowania mydła w klasycznym Rossmannie!) i omijam wzrokiem „polecajki” znajomych mamusiek na Instagramie. Kupowanie książeczek dla maluchów naprawdę może stać się nałogiem. Oczywiście tym pożytecznym, który niesie za sobą wiele dobra w postaci pozytywnego wpływu na rozwój dzieciaków. Może też niestety destabilizująco wpływać na stan naszego portfela – i tutaj już trudno o jakąkolwiek pożyteczność…
Są jednak sytuacje wyjątkowe
Jedną z nich, jest z pewnością zbliżający się Dzień Dziecka! Umówmy się, chociażby to była kolejna książeczka na i tak przydługiej półce z literaturą dziecięcą w pokoju Twojego malucha, i tak będzie to zawsze lepszy wybór, niż następny resorak albo lalka, która znudzi się dziecku już po kilku godzinach zabawy. Dlatego właśnie, przygotowałam dla Was przegląd tytułów, które w ostatnim czasie na swoich blogach opublikowali moi ulubieni blogerzy parentingowi – dla dzieciaków w różnym wieku. Postaram się też delikatnie podpowiedzieć Wam, na które propozycje ja zwróciłam – albo zwróciłabym, mając dziecku w danym wieku – uwagę. Zaczynajmy!
Pierwsze kroki robię zawsze na ronja.pl
A dlaczego właśnie tam? Bo to jedno z niewielu miejsc w sieci, gdzie zawsze znajduję coś oryginalnego i innego niż wszystkie. Blog ronja.pl to prawdziwa kopalnia wiedzy na temat ciekawych nowości na dziecięcym rynku wydawniczym. Opisom i recenzjom książeczek zawsze towarzyszą dobre zdjęcia – często pokazujące środek książki. Nie wiem jak Wy, ale ja muszę taki środek zobaczyć, zanim podejmę ewentualną decyzję o kupnie danej pozycji. Bo przecież nie ocenia się książki po okładce, prawda? 😉 Co ostatnio poleciła Renia? Coś, co z pewnością znajdzie się kiedyś w biblioteczce mojego synka. Zobaczcie:
„Wyprawa po smoki” przepięknie wydana fantastyczno-naukowa książka 5-12 lat
Kolejne, obowiązkowo na wiolawoloszyn.pl
Większość rodziców zakręconych na punkcie literatury dziecięcej, może kojarzyć imię i nazwisko tej autorki – poza prowadzeniem bloga, Wiola Wołoszyn zajmuje się bowiem… pisaniem książeczek dla dzieci! To ona jest autorką bardzo popularnej wśród dzieciaków, serii Jano i Wito. Nie przeszkadza jej to pisać o książkach innych. Na jej blogu, kilka razy w miesiącu pojawiają się nowe wpisy związanej z kolejnymi wydawnictwami dziecięcymi. Prężnie działa także jej profil na Instagramie – matkawariatkapl – tam z kolei warto rzucić okiem na komentarze pod postami, w których nierzadko można znaleźć jeszcze ciekawsze polecenia.
Tutaj propozycja dla młodszych dzieciaczków – super połączenie czegoś przyjemnego z czymś pożytecznym! Ach, bo musicie wiedzieć, że Wiola Wołoszyn na co dzień jest neurologopedą. Jak się więc zapewne domyślacie, jej rekomendacje w zakresie książeczek mających wspierać rozwój mowy, są szczególnie cenne – bo fachowe.
W jaki sposób ruch ma wpływ na rozwój mowy, czyli nowe Czapu-Czipu
Po coś dla maluchów, tylko na mamacarla.pl
I na koniec, mój blog numer trzy – to tutaj znajduje sporo inspiracji nie tylko z zakresu literatury dziecięcej, ale i jeśli chodzi o zwykłe (albo raczej niezwykłe!) spędzanie czasu z moim synem. Jeśli będziecie mieli chwilkę, koniecznie przejrzyjcie wpisy z zakładki DLA DZIECI – jestem pewna, że też coś tu dla siebie i swoich pociech znajdziecie. Tymczasem, wracając do książek, tutaj wpis o tych dla maluchów. Ostatnio z tego polecenia kupiliśmy „Opowiem Ci, mamo, co robią myszy!” i muszę przyznać, że jest to strzał w absolutną dziesiątkę. Idealnie na Dzień Dziecka dla lubiącego wyszukiwanki i opowiadanki, dwulatka.
Na dobrą sprawę, mogłabym tu wkleić jeszcze kilka innych linków. Mówi się jednak, że co za dużo, to niezdrowo. No chyba, że chodzi o książeczki dla dzieci – wtedy im więcej, tym oczywiście lepiej! Zgadzacie się ze mną?