Wciskają magiczne czaszki za 1200 zł, namawiają na dziesiątki wspaniałych sesji i treningów i przekonują, że są lekiem na całe zło. Coaching częściej jest wyśmiewany, niż polecany, ale nadal chętnie bawią się w niego naciągacze i wypaleni influencerzy. Czy patocoaching to sprawiedliwy termin?
Spis treści
Moda na coacha
Jak to się stało, że coaching zyskał popularność i czy moda ta jest dobra? Odpowiedzi na te pytania znaleźliśmy na blogu Michała Pasterskiego w tym wpisie, internetowego twórcy i specjalisty od rozwoju osobistego. Autor wierzy, że niezbędna jest na świecie rewolucja emocjonalna, a sam wspiera ten pogląd pracując z ludźmi i sprawiając, że świat powoli staje się lepszy.
Coaching stał się szybko bardzo modnym sposobem na zarobek oraz formę ,,terapii’’. Coachem zostać może każdy – nie potrzeba tutaj żadnego papierka czy skomplikowanej biurokracji. A chętnych takim trenerom nie brakowało. Wielu coachów było po prostu zmęczonych ciągłą pracą przed komputerem, a takie wyjście do ludzi i kontakt z nimi jeden na jeden, wydaje się rozwiązaniem idealnym. No i najważniejsze – ci ludzie mają pieniądz. I chętnie zapłacą, aby ich życie zyskało na jakości.
Poza wyżej wymienionymi powodami istnieją też inne, te głębsze. Tu Michał wskazuje na sam powód, dla którego ktoś chce zostać coachem. Często to osoby, które mocno wierzą w to, że pomogły już samym sobie, więc są wykwalifikowane, aby pomagać innym. Do tego czują, że to wręcz ich odpowiedzialność. Istnieje też druga grupa – coachowie, którzy wcale sobie nie pomogli, więc próbują pomagać innym. Taka terapia podczas przeprowadzania terapii.
Czy coaching jest dobry? Jak najbardziej, nawet sceptyk musi zgodzić się z tym, że szerzenie świadomości o rozwoju osobistym jest korzystna. W końcu zaczęliśmy bardziej dbać o zdrowie psychiczne i otwarcie o tym mówić. Coaching pomógł rozwojowi osobistemu wejść na światowe platformy i do globalnych mediów. Niestety potrafi być też zły, bo za coachów uważają się osoby, które totalnie nie powinny pracować z ludźmi. To często naciągacze albo osoby pogubione w życiu. Brak im cierpliwości, empatii, zrozumienia. A to potrafi wyrządzić realne szkody.
Coaching to sztuka nabijania w butelkę?
Niestety tak! Bo o ile powinniśmy cenić chęć empatycznych ludzi do pomagania innym, o tyle nie brakuje zwykłych naciągaczy. O rodzajach patocoachingu napisał Bartek, internetowy twórca z bloga Co jest z nami?. Autor proponuje swoim czytelnikom strefą odpoczynku i miejsce do refleksji. Z pewną dozą dystansu analizuje problemy, które są głęboko w nas i których często nie dostrzegamy.
Bartek wyróżnia m.in. samozwańczych coachów, którzy nie mają ani doświadczenia ani kwalifikacji, aby pomagać innym. Ich pomoc jest najgorszej jakości i absolutnie za taką ,,pomoc’’ nie ponoszą odpowiedzialności. Jeszcze bardziej mierzi, że często nazywają się artystami w tym zawodzie. Kolejnym rodzajem są coachowie, którzy w zawód ten wchodzą tylko po to, aby zarobić, rozwiązać swoje problemy finansowe, spłacić kredyt. Przez lata niszczą ludzi i ich zdrowie.
Nie brakuje również coachów, którzy pozjadali wszystkie rozumy. W życiu wyszła im jedna rzecz i na jej fali pokazują innym, że tylko oni są w stanie zmienić ich życie. Uważają się za guru i godnych naśladowania. Wiecie, że są nawet coachowie od coachingu? To dopiero biznes!
Coaching szamański, czyli nowa strefa patocoachingu
Na pewno słyszeliście o pewnej influencerce, która w państwowej telewizji wyjaśniała lekarzom, jak granie na bębenku i śpiewanie może uleczyć. Oczywiście nic za darmo, bo żeby robić to w domu, musicie słono zapłacić za kryształowe czaszki, bębny, kadzidła. Na temat szamańskiego coachingu wypowiedziała się nasza twórczyni – Paulina Zagórska. Autorka jest początkującą minimalistką, feministką i lewaczką. Jej instagram to fantastyczne źródło ważnych komentarzy o tym, co dzieje się w społeczeństwie.
https://www.instagram.com/p/CgzlAsotZ6t/
A dzieje się źle. Wyżej wspomniana celebrytka proponuje innym kobietom szalenie drogie webinars i kursy, a także masę badziewia, które można kupić za kilka złotych na AliExpress i sprzedać za setki w swoim sklepie internetowym. Do tego dochodzi solidna porcja zawłaszczenia kulturowego, bo przecież władowanie na bęben pióropuszy i łapaczów snów to marketing idealny. A łapać na to wszystko mają się ci, którzy kupią feministyczno-emancypacyjną otoczkę i szukają sposobu do uwolnienia swojej kobiecości.
Coaching może być świetną formą samorozwoju, wyjścia z dołka czy odnalezienia nowej kariery. W końcu wszystko jest dla ludzi. Może być też rewelacyjnym sposobem do wyłudzenia tysięcy… Nie napędzajmy więc patocoachingu, który jest obrazą samorozwoju i daje pole do popisu kretynom.