Jeszcze nie zdążyliśmy zapomnieć o słynnym poście Agnieszki Kaczorowskiej, która zjawisko, w którym kobieta nie boi się pokazywać taką, jaką jest naprawdę, określiła modą na brzydotę, a już zyskaliśmy kolejnego strażnika kobiecej atrakcyjności. Ojciec, który samodzielnie wychowuje swoje 9-letnie córki bliźniaczki opublikował na swoim Instagramie post, w którym pisze o modzie na bylejakość. Co dokładnie ma na myśli?
Od zarania dziejów zmagamy się z opinią, że głównym atutem kobiet powinien być ich wygląd zewnętrzny oraz sposób, w jaki się ubierają. W imię mody dawałyśmy się zaplatać w obcisłe gorsety, nosiłyśmy suknie z metalowymi rusztowaniami, czy wysokie obcasy.
Na szczęście coraz więcej z nas stara się wyjść poza ramy tego schematu i mówi otwarcie o tym, że jest wystarczająca taka, jaka jest (o akcji #jestemwystarczająca pisaliśmy tutaj). Odrzucamy niezdrowe i nienaturalne wzorce, zaczynamy szczerze kochać swoje ciała i akceptować ich kształt oraz formę. Uczymy się otwarcie mówić o tym, że coś czasem może pójść nie tak, a przede wszystkim rozwijamy swoje piękno wewnętrzne, które powinno być kluczem do życia w zgodzie z samą sobą.
To samo dotyczy naszego ubioru. Coraz częściej rezygnujemy z niewygodnych obcasów, obcisłych i nieprzewiewnych ciuchów i wybieramy to, w czym jest nam wygodnie i przewiewnie. I w żadnym wypadku nie kłóci się to z dbałością o higienę.
Spis treści
Moda na bylejakość?
Kilka dni temu w Internecie pojawił się post, który zdecydowanie nie przypadł do gustu większości Internautek. Autor konta Matata oraz właściciel agencji modelek otwarcie określił stan, w którym kobiety wybierają wygodny ubiór zamiast małej czarnej i wysokich obcasów, mianem mody na bylejakość. Następnie zapewnił, że wraz z córkami nie dadzą się poddać temu trendowi, ponieważ od najmłodszych lat uczy swoje dziewczynki inwestowania w swój wygląd. Cały post zamieszczamy poniżej. Kliknij w zdjęcie, żeby przeczytać komentarze.
Dziewczynkom nie wypada
Wydawałoby się, że w dzisiejszych czasach patriarchat traci na sile, jednak niestety okazuje się, że mężczyźni wciąż czują się w obowiązku mówić nam, jak mamy żyć. Smutnym dowodem na to jest ostatnia akcja Joanny Pachli i jej pytania do Internautek pt. czego zabrania ci twój partner? O wynikach akcji przeczytacie tutaj.
Każdego dnia sprowadzamy na siebie szereg ograniczeń, bo tak jesteśmy wychowane. Wiele z nas od dziecka słyszy, czego nam nie wypada i że wiele spraw w naszym życiu powinno zależeć od naszego partnera. Więcej na ten temat pisze nasza autorka Dagmara Hicks, która jest mamą trojaczków i na swoim blogu calareszta.pl zdecydowanie odcina się od przypisywania dzieciom stygmatyzujących je płciowo cech. Zwraca również uwagę na fakt, że dziewczynki wychowywane w wartościach opierających się na ich wyglądzie zewnętrznym i zależności od mężczyzn, w przyszłości będą bały się iść po swoje bez posiadania przy swoim boku partnera, który wskaże, co im wypada.
Sorry not sorry
Ci, którzy czekali na sprostowanie niefortunnego wpisu dość szybko się go doczekali. W dzień po pierwszej publikacji, autor profilu Matata wydał oświadczenie, w którym starał się sprostować swój poprzedni wpis. Argumentował, że ciężko mu tłumaczyć swoim córkom dlaczego ta pani wygląda jak facet? i żałuje, że coraz mocniej zanika prawdziwa kobiecość. Z jego wypowiedzi jasno wynika, że nie ma w sobie tolerancji dla kobiet, które wyglądają inaczej, niż w jego wyobrażeniach i do takich też wyobrażeń ma zamiar przystosować swoje dorastające córki.
Większość z nas stoczy w swoim życiu jeszcze niejedną bitwę o niezależność i prawo do wyrażania siebie w wybrany przez siebie sposób. Ważne, żeby młode dziewczynki miały wokół siebie zdrowe wzorce, dzięki którym będą mogły świadomie decydować o tym, co faktycznie jest dla nich najlepsze.