Nie wiem, czy zauważyliście, ale młodzi raperzy zaczynają padać jak muchy. Odurzone opioidami muchy. Ostatni przypadek: 21-letni Juice WRLD, który przyjął śmiertelną dawkę percocetu na pokładzie prywatnego jeta. I nie szokuje to tak bardzo, jak powinno, bo Xanax i przyjaciele zabierają młodych muzyków coraz częściej.
Spis treści
Jaki czas taki narkotyk
Muzyka niestety idzie w parze z różnymi rodzajami używek. Alkohol to coś, na co zawsze była „moda”. Z narkotykami jest trochę inna sprawa. Każda dekada zdaje się mieć swojego faworyta. W latach 60. i 70. rządziły LSD i heroina, natomiast po 1980 roku ster przejęła kokaina. Ostatnia dekada muzyków zakochała się natomiast w opioidach. Do tego stopnia, że towarem już się nie handluje, aby wyrobić sobie pozycję, ale właśnie go spożywa. A to znacznie groźniejsze od dealowania.
Opioidy przez duże O
Być może w Polsce narkotykowe trendy idą troszeczkę inaczej. W odróżnieniu od Amerykanów nie mamy obsesji na punkcie syropu na kaszel. A od takiego składnika zaczyna się zabawa. Popularny „przysmak” znany jako Purple drank to mieszanka syropu zawierającego kodeinę z gazowanym napojem i landrynkami. Wchodzi jak… syrop i daje przyjemne odcięcie. Łatwość pozyskania to duży plus, stąd serca młodych muzyków podbił również Xanax. I tak to poszło dalej.
Raperzy łykają tabletki garściami i chętnie chwalą się nowo nabytymi na swoich instagramowych profilach. W przypadku Lil Peepa – na moment przed jego śmiertelnym przedawkowaniem.
Alkohol jest już passe
Jeżeli kiedyś w klipach chwalono się najróżniejszymi trunkami, tak teraz łykanie Xanaxu jest zdecydowanie bardziej prestiżowe. Sam Drake przyznał się do nagrywania najlepszych utworów pod jego wpływem. Kto ogląda wywiady z raperami pokroju Lil Peepa czy Juice WRLD, ten wie, że artyści mają tendencję do zasypiania przed mikrofonem czy odpadania podczas trasy.
Za kluczowy moment „kariery” opioidów uznaje się nagłośnienie, jakie dał im Lil Wayne. Jako pierwszy z raperów otwarcie mówił o wpływie tych narkotyków, a ponieważ wszystko osnute było jeszcze tajemnicą – wielu z młodych muzyków zaczęło zgłębiać temat wspaniałego Xanaxu i innych benzodiazepinów. Benzo, bo tak mówi się o nich w skrócie, stały się lepszym materiałem do rapowania niż przereklamowane już glocki i stosy pieniędzy.
Xanax to niezaprzeczalny twórca gatunków muzycznych znanych pod nazwami experimental emo rap czy psychedelic trap. Ciekawi mnie, czy ta muzyka ma racje bytu bez opioidów, czy jest to błędne koło. Czy tacy raperzy potrafią nagrywać bez odurzenia, czy jest to nierozerwalna część zestawu?