Automat z napojami i przekąskami często pojawia się w zasięgu wzroku niczym oaza na pustyni albo rycerz na białym koniu. To szybka i prosta metoda uzupełnienia cukru i wody w organizmie. A co, jeżeli potrzebujemy trochę opioidów, żeby poczuć się lepiej? Kanadyjczycy mają na to odpowiedź.
Spis treści
Adwokat d…ilera?
Mój krótki opis sprytnie zasiał Wam w głowie złe pomysły. Tak naprawdę wspomniane automaty to pomysł doktora Marka Tyndalla, który specjalizuje się w zdrowiu publicznym. Jego dziecko, „My Safe Project”, to plan, aby pacjencji z problemem narkotykowym mogli bez problemu odbierać dawki opioidów pomagające im w leczeniu uzależnienia.
Celem jest zapewnienie bezpieczeństwa, pomocy i godności w realizowaniu recept. Często jest to proces wymagający szybkiej reakcji i nadania choremu poczucia kontroli.
At @MySafeProject and the day has been going very smoothly. Participants are happy and able to get on with their day. #safesupplynow pic.twitter.com/PBcgjhVx9n
— MySafeProject (@MySafeProject) February 5, 2020
Trzystukilowa apteczka
Ta maszyna to ważące ponad 300 kilogramów stalowe pudło, przytwierdzone do ziemi i operujące receptami dla 48 osób. Znajdują się w nim tabletki z hydromorfonem, środkiem działającym podobnie do morfiny, acz krócej.
Pacjenci, którym udało dostać się do tego programu, muszą wcześniej przejść szereg badań. Sprawdzane jest ich uzależnienie, sytuacja socjalna oraz zdrowotna. Nad wszystkim czuwa zespół doktora Tyndalla. Obecnie w leczeniu bierze udział ośmiu uzależnionych.
Jeszcze jedna szansa
Dla pacjentów z długą historią uzależnień terapia jest często wielokrotnym powrotem do horroru. Leczenie może trwać latami, a chorzy uciekają się do takich praktyk, jak pozyskiwanie opioidów nielegalnie. Dr Tyndall jest zwolennikiem leczenia, w którym aby wyjść z uzależnienia, przyjmuje się niewielkie ilości środków odurzających, które z czasem redukuje się do zera. Zapobiega to szokowi wynikającemu z gwałtownego odcięcia.
Xanax i spółka – jak benzo i opioidy zabierają młodych raperów
Automat to szansa dla pacjentów, którym wcześniejsze terapie po prostu nie pomogły. Członkowie programu przyznają, że możliwość korzystania z maszyny daje im nadzieję i przywrócenie godności, którą tak często się im zabiera. To nie tylko ukłon w stronę chorych, lecz także duży krok w stronę potrzebnych technologicznych ułatwień.
A że medycyna lubi się z nowymi rozwiązaniami, z ciekawością czekam, jak Kanadyjczycy ocenią ten projekt.