W czasach globalnego kryzysu w służbie zdrowia, szczególnie Polacy poszukują empatii i szybkiego dostępu do zaufanych źródeł wiedzy. Instalekarz nie karze czekać w kolejce, nie skróci wizyty do 5 minut i nie weźmie 200zł za konsultację. Kim są ci bohaterowie internetu i czy warto śledzić ich w social media?
Spis treści
Czy można zaufać instalekarzowi?
Najpierw zastanówmy się jednak – kim w ogóle jest instalekarz? Nie jest to influencer, który próbuje swoich sił w medycznych poradach. To prawdziwi specjaliści, którzy aktywnie pracują w zawodzie i na co dzień leczą ludzi w gabinetach. Ale co różni ich od standardowego lekarza? Swoją wiedzę i misję przenoszą też do sieci. To na takich profilach możecie przeczytać rzetelne fakty dotyczące szczepień, schorzeń czy leków. Instalekarze obalają fake newsy i pokazują, jak pracować nad naszym zdrowiem.
Często na takich profilach nie brakuje też prywaty. Lekarze chętnie dzielą się swoją codziennością, ale tą spoza gabinetu. Pokazują rodzinę, zwierzęta, swoje hobby i sposoby na spędzanie czasu wolnego. Po co to wszystko?
Instalekarz > lekarz?
Dlaczego chętnie zaglądamy na profile lekarzy, wchodzimy z nimi w dyskusję i czytamy o medycznych przypadkach, które nawet nas nie dotyczą? No i dlaczego miałby interesować nas ich weekend czy relacja z wakacji? Instalekarze skracają dystans między pacjentem a specjalistą. Obserwujemy ich nie tylko jako ekspertów w medycynie, ale również jako zwykłych ludzi. Pokazują medycynę w sposób przystępny i przyjemny. Służą radą i nie stawiają niepotrzebnych barier.
Oczywiście nie brakuje hejterów – nawet z tej samej branży. W świecie medycyny trwa debata – czy instalekarz w ogóle powinien mieć zgodę na bycie blogerem? Jak wiemy, kwestie dotyczące zdrowia czy leków to sprawa niezwykle delikatna i ryzykowna. Instalekarz to nie bloger kulinarny, którego przepis na bułki zrobimy lub nie. To specjaliści, którzy dotykają tematów wrażliwych. Według przeciwników – nie powinni swojego fachu przenosić również do internetu. Krzywo patrzy się też na dzielenie życiem prywatnym, bo lekarz to profesjonalista, a nie influencer.
Medycyna jest dla ludzi
Jak to jest, że instalekarze bez problemu zdobywają followersów i osiągają gigantyczne zasięgi? Przecież wolimy oglądać śmieszne koty czy vlogi z podróży. A jednak medyczni influencerzy nie mogą narzekać na brak popularności. W świecie, w którym najpierw googlujemy swoje objawy, a potem idziemy do lekarza, instalekarze stanowią wygodne połączenie. To kanały nie tylko skupiające cenne informacje, ale realne osoby po drugiej stronie ekranu, które chętnie wejdą z nami w dyskusję.
Do tego mamy czasy TikToka i bardzo krótkiego czasu skupienia użytkownika. Już nie chcemy przeglądać stron internetowych, na których atakują nas reklamami, okienkami pop-up i denerwującymi pytaniami o powiadomieniach. Chcemy słuchać o chorobach i profilaktyce, ale w formie krótkich filmików, które łatwo przewiniemy. I właśnie do takich osób docierają nasi polscy instalekarze, tacy jak Magdalena Krajewska i Michał Domaszewski. Doktor Krajewska to chyba najsłynniejsza specjalistka, która zrobiła karierę nie tylko jako lekarz, ale też bloger. Jej profil na Instagramie skupia już ponad 100 tysięcy osób. Jaka sama pisze – chce promować zdrowy styl życia i profilaktykę, a także pokazać, że nie ma leku na wszystko.
https://www.instagram.com/reel/CoVKCACAfFv/?utm_source=ig_web_copy_link&igshid=MzRlODBiNWFlZA==
Niezwykle interesującym przypadkiem jest facebookowa strona Patolodzy na klatce. Prowadzi ją Paulina Łopatniuk, patomorfolożka i lekarka. Ostrzegamy – to nie są treści dla ludzi o słabych nerwach! Jeżeli jednak interesują Was rzadkie choroby, ekstremalne schorzenia i patologie, które nie przyszłyby Wam nigdy do głowy, to serdecznie polecamy content pani Pauliny. Patologów na klatce obserwuje już 160 tysięcy osób i wcale nie są to lekarze i miłośnicy medycyny. Z jakiegoś powodu zwykły Kowalski też chce czytać o martwiakach, raku grasicy czy kile. I to bardzo dobrze, bo przypadki opisane przez Paulinę, mogą przytrafić się każdemu z nas.
Nie twierdzimy, że powinniśmy się sami diagnozować na podstawie wiedzy z Internetu lub rozmawiać o swoich dolegliwościach z grupą obcych internautów i Instalekarzem. Jednak warto poczytać sobie czasami o podstawach zdrowego życia i posłuchać instalekarzy, bo w naszej służbie zdrowia tak ciężko czasami trafić na specjalistę, który miałby czas i chęć robić to w gabinecie.