Organizatorka rejsu, prezes fundacji „Onkorejs – wybieram życie”, Magda Lesiewicz powiedziała PAP, że z 31 osób, które w sobotę po południu wypłynęły z Gdyni, 25 znajduje się na pokładzie jachtu „Zawisza Czarny”, a sześć – na mniejszej jednostce, „Nest”.
Lesiewicz tłumaczyła, że realizowana od ub. roku inicjatywa ma przełamać stereotypy na temat raka. „Płyniemy w rejs i pokazujemy, że można żyć z tą chorobą i dokonywać rzeczy, które nie są łatwe nawet dla zdrowego człowieka. Można pokonywać własne słabości, chorobę i czerpać radość z każdego dnia” – przekonywała. Podkreśliła, że uczestnicy rejsu, głównie kobiety chcą dowieść, że „rak to nie wyrok i można go wyleczyć, jeśli jest odpowiednio szybko zdiagnozowany”.
Jak dodała, w rejsie biorą udział ludzie w różnym wieku, z różnych miejsc w kraju. „Tak jak choroba może dotknąć każdego, niezależnie od miejsca zamieszkania, wieku, urody czy wykształcenia, tak samo jest wśród uczestników rejsu” – dodała.
„Jest 22-letnia dziewczyna i 65-letni pan, są 30, 40 i 60 letnie panie, studenci i urzędnicy, renciści, babcie, mamy i tatusiowie z całego kraju” – wyliczała.
Lesiewicz powiedziała, że uczestnicy zgłosili się sami. Dodała, że przed pierwszym rejsem napisała na swoim blogu „waRiAtKowo” (opisuje w nim, jak nie oszaleć w chorobie nowotworowej) oraz na facebooku wiadomość o pomyśle na morska wyprawę. W rejs do Kłajpedy na Litwie wypłynęły osoby, które już w ub. roku były zainteresowane udziałem w wydarzeniu. „Już mamy kolejną listę na kolejny rejs i będziemy robić ich więcej, bo widać, że jest na to zapotrzebowanie” – dodała.
„To nie jest tylko rejs; mamy wspólną grupę na facebooku, szukamy sponsorów, zawiadamiamy media, by jak najwięcej osób się o nas dowiedziało, organizujemy koncerty charytatywne w różnych miejscach w kraju” – wyjaśniła. Jak mówiła np. podczas koncertów w Warszawie, Sopocie i Brzesku prowadzona była kampania informacyjna o tym, żeby się badać. „To jest taka aktywizacja a punktem kulminacyjnym jest rejs, którego wszyscy się boją” – dodała.
Jak powiedziała, cytowana w komunikacie, uczestniczka tegorocznego OnkoRejsu Elżbieta Krüger, „poprzez pokonanie Bałtyku uczestnicy rejsu chcą pokazać, ze osoby po przejściach onkologicznych oraz ze stwardnieniem rozsianym (…) mogą żyć normalnie, życiem pełnym pasji i marzeń, stawiać sobie trudne cele i je realizować”.
Kampania poświęcona profilaktyce nowotworowej pod nazwą „Badaj się i żyj” jest drugim najważniejszym celem przedsięwzięcia. „Im wcześniej choroba jest wykryta, tym większa jest szansa na wyleczenie a ja i moi znajomi jesteśmy na to dowodem, im wcześniej tym łatwiej więc trzeba się badać” – przekonuje Lesiewicz. „Ja tak miałam i chyba większość osób tak ma, że myśli, że nas ani naszych bliskich ta choroba nie dotknie, bo zdrowo się odżywiamy, dbamy o siebie. Tymczasem okazuje się, że każdego może dotknąć i dlatego trzeba się badać”- podkreśliła.
Ambasadorką inicjatywy jest aktorka Jolanta Mrotek, która uczestniczy w rejsie, koncertuje charytatywnie i przeszła cykl badań profilaktycznych, żeby pokazać, jak jest to proste.
Lesiewicz mówi, że organizowane rejsy mają też dać nadzieję osobom, które właśnie usłyszały diagnozę, albo tym którzy są w trakcie leczenia. „To jest ciężkie leczenie, chemia, radioterapia i trzeba mieć dużo siły” – dodała.
Zaznaczyła, że aby wziąć udział w rejsie, nie trzeba posiadać umiejętności żeglarskich chociaż to „onkorejsowicze” stanowią załogę i pełnią wachty. „Kapitan nas uspokajała, że na początku będziemy mieć kilka godzin szkolenia więc wszystko nam wytłumaczą” – dodała.
Uczestnicy OnkoRejsu mają wrócić do Gdyni za tydzień, w sobotę rano. W Kłajpedzie mają umówione spotkania m.in. z organizacjami onkologicznymi.
Jest to trzeci OnkoRejs. Poprzednie odbyły się: w maju 2015 – wówczas rejs na „Zjawie IV” zakończył się po kilkudziesięciu godzinach ewakuacją dwunastu uczestniczek, bo łódź się rozszczelniła. OnkoRejs zorganizowany we wrześniu 2015 zakończył się sukcesem. Celem dwóch pierwszych rejsów była Visby na wyspie Gotlandia w Szwecji. (PAP)
bls/ drag/