Odwieczny dylemat każdego, choć odrobinę świadomego, rodzica. Puszczać dziecku bajki czy nie puszczać. Sadzać przed telewizorem czy tego unikać. Jakie bajki wybierać? A może pozwolić dziecku na w pełni samodzielny wybór?
Wystarczy wpisać odpowiednią frazę w wyszukiwarkę, aby przekonać się, że odpowiedzi na powyższe pytania jest w sieci przysłowiowy milion. Nic w tym dziwnego, to super ważny temat i absolutnie nie powinno się go ignorować – zwłaszcza dzisiaj, kiedy dzieciaki niemalże od początku narażone są na oddziaływanie nowych technologii, które (chcemy tego czy nie) docierają do nich z każdej strony.
Znając powagę sytuacji – czyli rozumiejąc, jakie konsekwencje dla rozwoju malucha może mieć częste sadzanie dziecka przed ekranem – łatwo pokusić się o postanowienie całkowitego zakazu kontaktu pociechy z telewizorem, komputerem czy ekranem smartfona. Łatwo o postanowienie – trudniej o jego realizację. Umówmy się, tego nie da się ominąć w 100%. I dlatego właśnie należy podejść do tematu rozsądnie. Nie zakazywać, ale ograniczać. I przede wszystkim, dopóki się da, mieć jak największy wpływ na dobór programów, filmów i kreskówek, które oglądają nasze dzieci.
matajapl, czyli Alicja Kost – biotechnolożka z wykształcenia, autorka naukowo-parentingowego bloga o tym samym tytule, stwierdziła w swoim ostatnim poście na Instagramie, że „wybór bajki dla małego dziecka jest jak wybór restauracji”. Stwierdzenie to, poparła bardzo konkretnymi argumentami. Przeczytajcie je! I miejcie z tyłu głowy, kiedy dzisiaj będziecie sadzać dziecko na kwadrans przed tv, aby w spokoju wypić ciepłą kawę (jakby zimna albo mrożona nie były ok!):
I jak? Według nas, wszystko się tu zgadza!