Spis treści
Przebodźcowana codzienność
Pikające powiadomienia, rosnąca w nieskończoność lista zadań do zrobienia w pracy, piętrzące się sprawy do załatwienia, zaległości w domowych obowiązkach i wyrzuty sumienia, kiedy zamiast spędzać czas z dziećmi, odpisuję na kolejnego maila od klienta.
Czuję, że na wszystko brakuje mi czasu i czuję się totalnie przytłoczona nadmiarem bodźców, które każdego dnia atakują z każdej strony. I wiem, że nie jestem w tym sama. Być może czujesz dokładnie to samo?
Za przebodźcowaniem idzie obezwładniające zmęczenie i zniechęcenie, które prowadzi do jeszcze większych wyrzutów sumienia. A to nasz mózg zwyczajnie nie nadąża za tym, co się dzieje. I ma do tego święte prawo.
Dlaczego pojechać w głuszę?
Poczułam, że jedynym sposobem na to, by trochę zatrzymać tę gonitwę mózgu, jest… no właśnie – wyjazd w nicość. W miejsce, w którym telefon przestanie dla mnie istnieć (na wszelki wypadek usunę wszystkie aplikacje, które mogłyby mnie kusić), a codzienne sprawy nie będą poganiać.
W miejscu, w którym być może będę mogła trochę się ponudzić. Jak ja dawno się nie nudziłam! Pamiętam to uczucie z dzieciństwa i nastoletnich lat, ale dziś? Nie wiem, kiedy ostatnio mogłam powiedzieć, że się nudzę. A przecież nuda może być bardzo przyjemna i bardzo pożyteczna! I może pozwolić na głęboką regenerację.
No bo jeśli na co dzień żyjemy szybko, intensywnie i każdego dnia brakuje nam czasu, to czy uda nam się odpocząć na urlopie, na którym też cały czas dzieje się szybko, głośno i dużo? Byłam na takim 2 lata temu – wróciłam bardziej zmęczona, niż pojechałam. Dlatego w tym roku zrobię to inaczej.
Co robić w takim miejscu?
Co można robić w miejscu, gdzie nic się nie dzieje? Oczywiście same nudne rzeczy.
- Bujać się na hamaku – w cieniu drzew i z dobrą książką w ręce. I czymś zimnym do picia pod ręką. I tak bujać się, czytać i gapić się w dal. Może trochę nawet drzemnąć. Czemu nie?
- Do lasu wyjść – w codziennym pędzie brakuje mi czasu na to, by wyjść do lasu tak często, jak bym tego chciała. W głuszy las będzie na wyciągnięcie ręki, wystarczy przejść parę kroków i już można poczuć spokój i usłyszeć jedynie szum drzew i cykanie owadów. Obok mojego mieszkania jest lasek – całkiem miły, ale szum drzew zagłusza trochę… szum pobliskiej autostrady.
- Do jeziora wskoczyć – wiem, że niektórzy nie ufają jeziorom i jeśli wchodzą do wody, to tylko do basenu. Ale dla mnie pływanie w jeziorze to zupełnie inny poziom przyjemności. Nie mogę się doczekać, aż w upalny dzień skoczę do jeziora prosto z pomostu. I pokaże moim dzieciom, jaka to frajda!
- Odpoczywać – miałam dotąd taką tendencję, żeby czas na wakacjach zaplanować niemal w 100%. Zobaczyć wszystko, co można zobaczyć w okolicy, zagospodarować każdą godzinę, tak żeby nikt się nie nudził. I oczywiście – aktywne wakacje też są fajne. Ale w tym roku więcej będzie lenistwa i odpoczywania niż gonitwy po atrakcjach. A przynajmniej taką mam nadzieję.
Jeśli i Ty czujesz, że ostatnie miesiące to dla Twojego mózgu i układu nerwowego trochę zbyt wiele, przemyśl wyjazd w miejsce, w którym jest cicho i spokojnie. Niekoniecznie na całe wakacje – czasami wystarczy weekend.