No właśnie – jak to jest z tym makijażem? Malowanie lub niemalowanie się jest naszą wolną wolą czy schematem, w który nieświadomie dajemy się uwikłać? Skąd ta wojna wytaczana przez kobiety, które poczuły, że bez makijażu są lepsze i bardziej wyzwolone niż te pokrywające swoją twarz makijażem? I w końcu – czy nie możemy po prostu pozwolić sobie nawzajem żyć po swojemu?
Spis treści
Czy feministki powinny się malować?
Makijaż stał się już elementem kobiecej tożsamości i trudno z tym dyskutować. O tym, że noszenie makijażu jest zjawiskiem osadzonym w kulturze, w ciekawy sposób mówi Zuzanna Marczyńska z bloga Za dużo myślę.
https://www.instagram.com/p/CuNQzNmMsHE
Zuzanna do kwestii makijażu nie podchodzi jednak zero-jedynkowo i takie podejście jest bardzo bliskie również mnie samej. Każdy nasz wybór jest podyktowany pewnymi normami i kontekstami, w których na co dzień się obracamy. W pełni wolny wybór jest właściwie niemożliwy do osiągnięcia – zawsze znajdą się czynniki zewnętrzne, które wpłyną na naszą decyzję.
Jeśli decydujemy się na makijaż, być może podążamy za trendami i poddajemy się presji bycia w kanonie urody. Jeśli świadomie rezygnujemy z makijażu, być może uznajemy, że prawdziwej feministce nie wypada wpadać w sidła patriarchatu i malować się ku cudzej uciesze. Zamiast makijażu w powyższe zdanie można wstawić też golenie nóg czy noszenie stanika. Każdy wybór, niezależnie od jego rodzaju, jest osadzony w kontekście i może być całkiem nieświadomie spowodowany wpływem lub presją osób czy czynników zewnętrznych. I nie jesteśmy w stanie z tym walczyć.
Tak źle i tak niedobrze
Nałóż full make-up i pokaż się w sieci, a na pewno usłyszysz – po co tyle ten szpachli? Albo – fatalnie wykonane konturowanie. Pokaż się bez makijażu, a z pewnością zobaczysz komentarz – wyglądasz, jakbyś nie spała 3 noce, zadbaj o siebie.
Zastanawiam się, czy nadejdzie moment, kiedy te wszystkie bezsensowne wojenki dobiegną końca i w końcu zaakceptujemy to, że każdy jest inny i może mieć zupełnie inne motywy. Że każdy może decydować o tym, czy lepiej czuje się w makijażu, czy bez. Bez stanika czy w staniku. Z ogolonymi czy owłosionymi nogami.
Myślę sobie jednak, że zanim to nadejdzie, najpierw musimy nauczyć się przestać oceniać innych i patrzeć na nich przez pryzmat swoich przekonań. Wiele kobiet nie czuje się komfortowo, wychodząc z domu bez makijażu, bo wydaje im się, że inni oceniają je jako niezadbane i nieatrakcyjne. Często wizja ta tkwi wyłącznie w ich głowach, a dla innych ludzi ten makijaż lub jego brak jest całkowicie obojętny.
Może więc dajmy sobie na luz? Pokazujmy się w makijażu i bez niego. Chodźmy w seksownych sukienkach, by na drugi dzień założyć wyciągnięty dres. Róbmy to, co aktualnie jest w zgodzie z nami samymi. Przestańmy oceniać innych i nadawać im łatki. Że ta to uciśniona patriarchatem, a tamta to bezmyślnie wojująca feministka. Treat people with kindness, a świat stanie się lepszy.