Kiedy słyszysz, że Tinder chce pomagać swoim użytkownikom w odnalezieniu miłości szybciej i skuteczniej, to myślisz – jak miło! Jeżeli jednak ma to kosztować 500 dolarów miesięcznie, to od razu nasuwa się pytanie – co autor naprawdę ma na myśli?
Spis treści
Tinder niczym gra mobilna
Tinder, najpopularniejsza z aplikacji randowych na świecie, już od dawna nie jest darmowa. To naturalna kolei rzeczy dla każdej z hitowych apek. Najpierw zaczyna się niewinnie i wszystko kręci się wokół pięknych idei – darmowy program, który ma pomóc nam w konkretnej strefie życia. Potem przychodzi wzrost popularności i pojawia się pierwsza opcja premium, żeby jednak przytulić więcej grosza, ale oficjalnie – dać coś ekstra tym, którzy naprawdę się wkręcili.
Nie inaczej było z Tinderem. Choć większość z nas nigdy nie rozważyłaby wykupienia płatnej subskrypcji, to jednak na całym świecie ludzie chętnie korzystają z Tindera Plus, Gold, a nawet Platinum. Ten pierwszy daje nam większą pulę polubień innych użytkowników, drugi udostępnia listę osób, które dały nam serduszko, a trzeci – tu full wypas z szeregiem ułatwień dla szukających miłości (lub czegoś innego…).
500 dolców kupi Ci prawdziwą miłość
Tyle opcji premium, a jednak Match Group, właściciel Tindera, znalazł jeszcze jedną! Aplikacja ma stworzyć subskrypcję dla prawdziwie ekskluzywnych użytkowników, którzy za symboliczne 500 dolarów miesięcznie, będą mogli jeszcze skuteczniej poszukiwać partnerów i przyjemności.
Jak czytamy na portalu Wysokie Obcasy – szczęście tinderowiczów może nie być prawdziwym powodem wprowadzenia nowego programu. Aplikacja zanotowała ostatnio srogie spadki finansowe, a to zmusza do szukania innych źródeł dochodu. Zaawansowany Tinder może przynieść firmie kilkadziesiąt milionów dolarów zysku rocznie – nawet jeżeli nową opcję wybierze zaledwie garstka użytkowników.
Tinder to kolejny przykład aplikacji, która zanotowała tak ogromny przeskok z prostego programu do prawdziwego kombajnu. Coś, co miało działać na zasadzie dobierania, jest teraz zaawansowaną aplikacją, w której ten, kto ma trochę więcej pieniędzy, może wręcz sterować ,,miłością’’.