Innowacyjne przedsiębiorstwo z branży robotyki wprowadza do sprzedaży nowy produkt. To robotyczny pies, który ma wesprzeć ludzi w ich codziennych pracach. Wynalazków inspirowanych zwierzętami jest jednak znacznie więcej i nie wszystkie tworzy się tylko do pracy. Niestety.
Nowość od firmy Boston Dynamics to robot nazwany Spot Mini. Jego pierwsze wersje pokazane światu kilka lat temu zebrały w internecie niezwykle pochlebne opinie. Filmy z udziałem robopsa wzbudzały zachwyt i wywoływały uśmiech. Wynalazek był do tej pory traktowany głównie w ramach ciekawostki, ale dzisiaj stał się rzeczywistością.
Spis treści
Pies pomocnik
Spot mini waży 30 kg. Może przenosić ładunki o wadze do 15 kg. Jedna z dwóch jego wersji jest też w stanie wykonywać bardziej skomplikowane operacje. Wyposażono ją w specjalne robotyczne ramię, podobne do ludzkiej ręki. Na wbudowanej baterii maszyna będzie pracować przez około 90 minut. Może w tym czasie autonomicznie przemieścić się do wyznaczonego punktu, albo pracować według wydanych poleceń.
Here’s @BostonDynamics’ SpotMini robot offering a very real dog a peace offering of a cuddly toy. Peace in our time ! pic.twitter.com/DCnGgexMD5
— James Vincent (@jjvincent) 5 czerwca 2019
Robo-pies, którego wyposażono w kamery i liczne czujniki, jest wyceniany na 50 tysięcy dolarów. Mówi się, że mimo tak wysokiej ceny zainteresowanie produktem jest ogromne. Spot mini ma znaleźć swoje zastosowanie w ratownictwie medycznym, transporcie oraz w gospodarstwach domowych. Zanim podbije ten ostatni rynek, będzie musiał jednak sporo stanieć.
Technologiczne futrzaki
Jak wrażenia po robopsie? Urządzenie opisane wyżej pracuje naprawdę sprawnie i zdaje się być bardzo uniwersalnym pomocnikiem dla człowieka. Ale nie tylko do pomocy tworzy się technologiczne kopie zwierząt.
Istnieje np. kocia poduszka, która nie jest niczym innym, jak po prostu poduszką z elektronicznym ogonem. Im intensywniej głaszcze się poduszkę, tym szybciej macha kitką. Dostępna jest w dwóch wersjach kolorystycznych: szarej i brązowej. Ma symulować przyjemność, jaką daje głaskanie kota – w tym wypadku bez obowiązku karmienia, ewentualnego leczenia zwierzaka i sprzątania po nim.
Podobną misję ma robot Lovot, który potrzebuje miłości. To mała, 4 kilogramowa istota, wyglądem przypominająca pingwinka. Mieści w sobie kamerę oraz ponad 50 czujników, które wysyłają dane do „mózgu” zdolnego do uczenia maszynowego. Powłoka Lovota rozpoznaje rodzaje dotyku: robot śmieje się przy łaskotaniu i mruczy przy głaskaniu. Lovot może patrolować mieszkanie pod nieobecność właściciela, pilnować dziecka albo nagrywać nasze codzienne życie, tworząc pamiętnik.
https://www.youtube.com/watch?v=gWMMdJb_5mI
Miłość do procesorów
Blisko połowa Polaków ma zwierzę domowe. Czy z powodzeniem możemy dedukować, że za kilkadziesiąt lat część z nich wymieni zwierzęta na robozwierzęta?
Producent Spota Mini na zwierzętach wzoruje wiele swoich robotów. Boston Dynamics stawia jednak głównie na aspekty praktyczne, czyniąc ze swoich wynalazków domowych pomocników. Wyrzucanie śmieci, zamiatanie, przenoszenie kartonów z książkami – to zadania, w których robopies może pomóc. Zwykły pupil na wiele się tu nie zda. Psa można co najwyżej nauczyć przenoszenia wiaderka z wodą.
A co z pozostałymi wynalazkami jak Qoobo, albo Lovot? Zbudowano je wyłącznie do miłości. Przy czym miłość to chyba znaczne wyolbrzymienie. Ciężko mi znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego wymyślamy substytuty dla kochających zwierząt. Kto je kupuje? Budowanie relacji człowiek-robot zaczyna się dzisiaj na bardzo wczesnym etapie życia. Interaktywne lalki, misie i pieski mają przygotować młode pokolenia do koegzystencji z otaczającymi nas z każdej strony robotami. Problem w tym, że ta więź przeradza się w uczucie.
PRZECZYTAJ TEŻ: Miłość z robotami. To się dzieje naprawdę!
Zwierzaki odchodzą do lamusa
Piszę ten tekst, głaszcząc pieska. Równie dobrze mógłbym głaskać Lovota albo kocią poduszkę. Teoretycznie sierść jest sierścią, więc nie ma różnicy. Chciałbym zakwestionować przyjemność z posiadania zwierzęcego robota, pisząc, że przecież nie przyjdzie rano do łóżka i nie obudzi swojego właściciela. Cóż, to trochę przeterminowany argument. Lovot to potrafi. Jeśli mowa o funkcjonalności robozwierząt, przewyższają nią prawdziwe zwierzaki. Ale jak można w ogóle debatować nad funkcojnalnością zwierząt?
Psy, koty, chomiki, szczurki czy kanarki – wszystkie przyjmujemy pod swój dach po to, aby uczynić nasze i ich życie szczęśliwszym. Zwierzęta są najlepszymi przyjaciółmi człowieka. Wymagają wiele zaangażowania, poświęcenia i miłości, ale w zamian oferują dokładnie to samo. Schroniska dla zwierząt pękają w szwach, po ulicach błąka się kilka tysięcy pupili, a w sklepach zoologicznych na nowego właściciela czeka kolejny tysiąc zwierząt. W tej sytuacji kupno robozwierzęcia do gospodarstwa domowego nie ma najmniejszego sensu.
Jak myślicie, czy kiedyś idąc do zoologicznego ludzie zaczną skręcać do sklepów z elektroniką?