Niebawem puszkę z energetykiem, tak jak alkohol i wyroby tytoniowe, kupić będą mogły jedynie pełnoletnie osoby. To jednak nie koniec zapowiadanych zmian. A wszystko po to, by ukrócić spożywanie tego typu napojów przez młodzież. Czy to właściwe kroki?
Spis treści
Projekt ustawy
Niedawno w sejmie został złożony projekt ustawy, która zakazuje sprzedaży energetyków osobom poniżej 18 roku życia. Ta wiadomość dla jednych jest szokującym zamachem na wolność, jednak wiele osób przyznaje, że takie przepisy są potrzebne. A to dlatego, że choć napoje energetyzujące zawierają duże dawki kofeiny i tauryny, nierzadko widzimy je w rękach nastolatków, a nawet kilkuletnich dzieci.
Surowe obostrzenia będą dotyczyć nie tylko sprzedaży energetyków, ale także ich reklamy. Jak możemy przeczytać na portalu bankier.pl, jeśli ustawa wejdzie w życie, plakaty promujące spożycie napojów z kofeiną i tauryną znikną z przestrzeni publicznej, a w telewizji, czy kinie zobaczymy je wyłącznie po godzinie 20.00. Oczywiście umieszczanie reklam energetyków będzie zakazane także w prasie dziecięcej i młodzieżowej.
Zmiany obejmą także sposób, w jaki producent komunikuje cechy produktu. Nie będzie już można ogłosić, że napój energetyzujący ma jakiekolwiek cechy prozdrowotne lub wpływa korzystnie na funkcje organizmu.
Złamanie wymienionych zakazów dotyczących reklamy będzie słono kosztować. Karą będzie grzywna od 10 tys. do 500 tys. złoty, a nawet kara ograniczenia wolności.
Cel uświęca środki?
Rzecz jasna wszystko to dla dobra naszych dzieci, aby ich niewinne umysły pozostały jak najdłużej wolne od kofeiny. Minister sportu, Kamil Bortniczuk, pomysłodawca ustawy informuje, że spożywanie energetyków jest przyczyną poważnych zaburzeń układu sercowo-naczyniowego u dzieci i młodzieży. Jak podaje portal dlahandlu.pl, podobne ograniczenia wiekowe obowiązują już w innych krajach europejskich, więc nie jest to nic niezwykłego. Tylko, jeśli się nad tym zastanowić, to o ile regulacje sprzedaży energetyków zdecydowania są potrzebne, to czy rzeczywiście w tak radykalnej formie, jak proponuje minister?
Problem spożycia energetyków wśród dzieci i młodzieży jest z pewnością bardziej złożony, niż przedstawia to minister. Począwszy od tego, że jest to stosunkowo nowy produkt i dla wielu dorosłych, którzy nie mają w zwyczaju wczytywać się w skład, może wyglądać po prostu jak gazowany napój. Dlatego mogą oni być skłonni kupować je kilkuletnim dzieciom, które same nie wiedzą, jak działa na nie kofeina lub tauryna i że w tak wysokich dawkach są szkodliwe. A że energetyki są przyjemne w smaku, mogą wypić ich sporo, w przeciwieństwie do np. kawy, do której często trzeba się dopiero przekonać.
Co jeszcze znajduje się w tych napojach? Przeczytajcie Ile chemii jest tak naprawdę w energetykach>>>!
Do tego dochodzi też kwestia ilości cukru, jaką dzieci i młodzież wypijają z każdą puszką ulubionego energetyka. To kolejne źródło pustych kalorii, a ich spożycie przyczynia się do problemów z nadwagą i otyłością, które już teraz dotyczą ogromnej liczby dzieci w wieku szkolnym.
Czy zakaz pomoże?
Dlatego oprócz zakazów przydałaby się też edukacja. Bo trzeba wiedzieć, że energetyki nie są jedynym źródłem kofeiny w żywności, jakie może trafić w ręce nieletniej osoby. Jest ona obecna również w kakao, czekoladzie, herbacie (zielonej także) oraz oczywiście kawie. Te jednak wciąż można będzie bez problemu kupić, nie okazując dowodu przy kasie. Jednak z jakiegoś powodu nie proponujemy espresso 11-latkowi, nawet bez ścisłego zakazu reklamowania kawy w miejscach publicznych.
Projekt ustawy ograniczającej sprzedaż i reklamę napojów z dodatkiem kofeiny i tauryny budzi wiele emocji. Choć takie regulację są potrzebne, to mogą nie wystarczyć bez odpowiedniej edukacji społeczeństwa.