Niestety zima ma ze sportami zimowymi coraz mniej wspólnego. Ocieplenie klimatu powoduje, że pogodzie w początkach stycznia zdecydowanie bliżej do wiosennej aury, niż tych trzaskających mrozów, o których wspominali nam dziadkowie. Wydawać by się mogło, że tej zimy już raczej nie poszalejemy ani na sankach, ani tym bardziej na nartach, skoro nawet w górach śnieżnej bieli jest jak na lekarstwo.
Jednak nic bardziej mylnego! Wiosenna aura i totalny brak śniegu nie zniechęcają wizjonerów, którzy wciąż są skłonni inwestować gigantyczne środki w zimową turystykę. Jeśli śnieg nie spadnie, to przecież wystarczy zrobić własny. Z pomocą kosztownych armatek i hektolitrów wody, oczywiście. Pytanie tylko, czy rzeczywiście tego właśnie potrzebuje planeta?
Jak pisze Paulina Górska na swoim profilu na Instagramie, uparte utrzymywanie tradycji sportów zimowych bez względu na warunki tylko pogarsza sytuację. Sztuczny śnieg to bowiem nie to samo, co ten prawdziwy. Różni się strukturą, zawiera sporo chemikaliów, a na domiar złego nie topnieje, tylko wyparowuje. Nie zasili więc ziemi w wodę tak, jak ma to miejsce podczas roztopów.
Pod znakiem zapytania stoi więc organizacja Zimowych Igrzysk Olimpijskich, choć wiadomo już, że odbędą się Asian Winter Games w 2029 roku. To dzięki… Arabii Saudyjskiej, w której górach powstanie futurystyczny ośrodek sportowy. W nim zima będzie panować przez cały rok. Przy olbrzymich nakładach wody i energii, wiadomo. W końcu nie łatwo o zimowy klimat na pustyni.
Wygląda więc na to, że wciąż są ważniejsze sprawy od realnego naprawiania kryzysu klimatycznego. Sztuczna zima, stworzona armatkami śnieżnymi, jedynie pogarsza sytuację. Niewykluczone, że kolejne pokolenia zobaczą śnieg jedynie na zdjęciach w Wikipedii. No chyba, że będą mieć bogatych rodziców i pojadą na narty do Arabii Saudyjskiej.