To już jutro! Okazja, na którą niektórzy czekają bardziej niż na pierwszą gwiazdkę. Dzień, który motywuje ludzi do tego, by dużo wcześniej odkładali pieniądze na wypatrzone produkty w nadziei, że kupią je znacznie taniej niż kiedykolwiek. No i w końcu, wielkie wydarzenie w branży handlowej, przez wielu określane mianem święta konsumpcjonizmu. Oraz bojkotowane.
Inspiracją do dzisiejszego Porannego Tropu jest wczorajszy post na instagramowym koncie eko.paulinagorska. Jedna z naszych ulubionych ekoedukatorek, którą od dłuższego czasu namawiamy do tego, by dołączyła do grona naszych twórców, jak zwykle poruszyła w nim temat ważny, ale dla niektórych zupełnie nieoczywisty.
Zwróćcie uwagę, że już mniej więcej od początku drugiego tygodnia listopada, Internet wybucha promującymi Black Friday kreacjami reklamowymi. Marki prześcigają się w dawaniu rabatów i obiecywaniu dodatkowych korzyści z zakupów u nich WŁAŚNIE W TYM DNIU! Ewentualnie w tygodniu poprzedzającym ten dzień – czyli w trakcie Black Week. Większość ludzi ulega temu szaleństwu i czeka, przestępując z nogi na nogę i planując, które sklepy odwiedzi i co wsadzi do koszyka. Są tacy, którzy rzeczywiście podczas Black Friday robią zakupy mocno przemyślane i naprawdę potrzebne. Są jednak i ci, którzy kupują, bo można – bo ceny są (w niektórych przypadkach minimalnie!) niższe, bo ktoś im wpiera, że okazja jest wielka i większej długo nie będzie. Do tych wszystkich zwraca się Paulina, która na co dzień prowadzi także bloga: www.paulinagorska.com/. Przeczytajcie jej post! I na serio, zastanówcie się, czy warto wziąć udział w jutrzejszym szaleństwie.
Wyświetl ten post na Instagramie