Miejsce zagrażające życiu, ale ogólnodostępne, a do tego niezwykle urokliwe i kryjące wiele tajemnic: tzw. Zakręt Śmierci. To może dziwnie zabrzmieć, jednak zdecydowanie warto zobaczyć tę okolicę!
Na zagadkowy zakręt wybrał się Grzegorz Rybka: obieżyświat, który swoje relacje z całego globu spisuje na blogu Podróże bez ości. A spisuje je bardzo „przewodnikowo“: na blogu znajdziecie mnóstwo porad, co rzeczywiście warto zwiedzić, jak uniknąć potencjalnych kłopotów i gdzie zboczyć z utartych turystycznych szlaków, żeby trafić w wyjątkowe miejsca.
Zakręt Śmierci – jak nietrudno się domyślić – swój złowrogi przydomek zyskał ze względu na liczne wypadki samochodowe, które miały tu miejsce (m.in. w 1945 r. spadło tu w przepaść kilka radzieckich ciężarówek przewożących żołnierzy). Droga znajduje się na eksponowanym zboczu Karkonoszy i zatacza w tym miejscu niemal 180-stopniowy łuk. Rozciąga się stąd wspaniała panorama gór, a nieopodal znajdują się też malownicze Skałki Teściowej (zwane także… Skałkami Samobójców) i XVII-wieczne sztolnie kopalni pirytu.
Nikt jednak nie budowałby tak szalonego wirażu dla walorów turystycznych, prawda? Otóż miejsce to jest częścią dawnej hitlerowskiej Drogi Sudeckiej i prawdopodobnie zostało skonstruowane w taki sposób, aby można było łatwo uniemożliwić przejazd wrogich wojsk. Potwierdzają to korytarze biegnące pod zakrętem, które służyły do umieszczania ładunków wybuchowych, oraz tajemniczy obiekt nieco poniżej, przypominający schron.
Gdzie konkretnie znajduje się Zakręt Śmierci, powie Wam Grzegorz.