Mówiąc o samochodach elektrycznych nasze myśli automatycznie kierują się w stronę Tesli i nie ma w tym zupełnie nic dziwnego. Amerykański producent zaczynał przecież w czasach, w których konkurencja skupiała się głównie na pojazdach spalinowych, dlatego też szybko wyrobił sobie pozycję lidera w swojej kategorii. Niewykluczone jednak, że niebawem największy gracz na rynku zostanie zdetronizowany.
Choć jeszcze 10-15 lat temu widok samochodu elektrycznego na polskich drogach wzbudzał spore poruszenie, tak dziś nie dziwi już zupełnie nikogo. Czy nam się to podoba czy też nie, obecnie w zasadzie każda szanująca się marka ma w swojej ofercie przynajmniej jednego elektryka: Renault, Audi, BMW, a nawet Skoda.
Wkrótce jednak ani europejscy producenci samochodów ani nawet kultowa Tesla mogą nie mieć szans w bezpośrednim starciu z chińskim koncernem BYD Auto, na co zwraca uwagę w swoim wpisie Wojciech Krzemiński, autor bloga NaMasce.pl.
To dziś główny rywal Tesli. Zapowiada przejęcie pozycji lidera
Nierówna walka
Czynników, które składają się na przewagę BYD Auto jest naprawdę wiele: tania siła robocza, dostępność surowców do produkcji baterii czy też niskie opodatkowanie, o czym producenci samochodów, chociażby w Europie, mogą tylko pomarzyć.
Całą sytuację doskonale obrazują liczby przytoczone w powyższej publikacji. Okazuje się, że sprzedaż pojazdów pod szyldem BYD wzrosła z kwartału na kwartał aż o 23%. Obecnie jest to już 431 603 wyprodukowanych elektryków, czyli zaledwie 3456 egzemplarzy mniej niż kultowa Tesla.
Jakby tego było mało, wkrótce pojazdy od BYD zaczną pojawiać się także w innych krajach. Dziś zaledwie 9% aut, które zjechały z taśmy produkcyjnej jest wykorzystywanych w celach eksportowych, ale trudno przypuszczać, że BYD zmarnuje szansę na podbicie kolejnych rynków.
Wyraźnie widać, że koncern ma swoje potężne ambicje motoryzacyjne, jednak trudno nie wyłapać tutaj także pewnego kontekstu politycznego i możliwości dokopania Stanom Zjednoczonym.
Aż ciśnie się na usta parafraza znanego przysłowia: mądry Amerykanin po szkodzie?