Utarło się, że samochody napędzane silnikami spalinowymi są szkodliwe dla naszego środowiska, dlatego też od 2035 roku (z pewnymi wyjątkami) zostaną one na stałe wycofane ze sprzedaży. Żeby jednak nie było tak kolorowo, pojazdy elektryczne coraz częściej również wzbudzają wiele ekologicznych wątpliwości. I o ile nie można zbyt wiele zarzucić im pod kątem emisyjności, tak ich utylizacja może w przyszłości okazać się dla nas zabójcza. Dobitnym przykładem potwierdzającym tę tezę niech będą olbrzymie cmentarzyska elektryków w Chinach.
Czy nam się to podoba czy też nie Unia Europejska przyjęła przepisy w ramach pakietu Fit for 55 na skutek czego od 2035 roku nie będzie możliwe rejestrowanie nowych samochodów napędzanych silnikami spalinowymi. Taki stan rzeczy powoduje, że kierowcy w Europie prędzej czy później i tak będą zmuszeni do zakupu aut elektrycznych.
Na tym jednak problemy związane z ekologią wcale się nie skończą. Wojciech Krzemiński, autor bloga NaMasce.pl, przypomina, że Chiny, stanowiące dziś 60% globalnego rynku samochodów elektrycznych, od lat zmagają się z problemem zalegających pojazdów. Wszystko wskazuje na to, że będzie coraz gorzej…
Na wspomnianych już cmentarzyskach zalegają zarówno samochody używane, jak i te całkowicie nowe i sprawne! Powodów takiego stanu rzeczy należy upatrywać z jednej strony w dynamicznym rozwoju technologii z drugiej w niewielkich kosztach produkcyjnych, napędzających podaż.
Jakby tego było mało, w 2019 roku skończyły się rządowe dopłaty dla firm oferujących samochody „na minuty”, przez co opłacalność takiego biznesu drastycznie spadła, a wiele elektryków przestało być już potrzebnych.
Być może trudno na podstawie tak specyficznego rynku jak Chiny wyciągać jakiekolwiek daleko idące wnioski, jednak pewna lampka ostrzegawcza powinna zapalić się w głowie Europejczyków. Zdecydowanie lepiej zapobiegać niż później leczyć.