W dzisiejszych czasach rozgoryczenie, nienawiść i radykalizm, to chleb powszedni. Nie dziwi więc, że ruch inceli doczekał się damskiej odpowiedzi. Czy femcelki to dla nich idealne partnerki? I czy w ogóle używamy takiego określenia, bo potrzebujemy nazewnictwa, czy to ruch, który dumnie sam się tak nazwał?
Spis treści
Skazane na samotność
Jak czytamy na portalu Krytyka Polityczna, femcelki stosują odwrotną do inceli narrację. Są przekonane, że nieatrakcyjni fizycznie mężczyźni wymyślili sobie celibat, bo sami pożądają kobiet o urodzie modelek, a partnerka na ,,ich poziomie’’ godna jest tylko pogardy. Incelki zwracają uwagę na to, że tacy mężczyźni patrzą na kobiety tylko przez pryzmat atrakcyjności, a sami chcą nadrobić swoim portfelem, charyzmą czy poczuciem humoru.
Standardy w naszych czasach są mocno zakrzywione i femcelki to widzą. Wierzą, że to mizoginia i wybujałe wyobrażenia o kobietach, w jakiś sposób skazują je na pozostanie singielkami. Oczywiście incele nie godzą się na przywłaszczenie terminu przez femcelki. Uważają, że zawsze znajdzie się ktoś, kto nawiązałby jakikolwiek seksualny kontakt z incelką. A jeżeli taka kobieta nie chce pójść do łóżka z kimkolwiek, nawet dla samego seksu, to sama się skazuje na celibat.
Te wszystkie opisy i opinie wywołują niemałe zniesmaczenie. Nie dość, że sam incelizm jest tematem paskudnym, to taka podwójna dawka jest nieźle wstrząsająca. Podsumowując jednak, narracja obydwu grup jest bardzo zbliżona. Incele zakładają, że atrakcyjni mężczyźni łączą się z mniej atrakcyjnymi partnerkami, natomiast femcelki widzą to odwrotnych kolorach.
Femcelki to nisza i estetyka?
W internecie znajdziemy wiele smutnych historii o kobietach, które na femcelizm zdecydowały się przez ciężkie, życiowe doświadczenia. To temat trudny i ważny, jednak to tylko jedna odnoga damskiego incelizmu. O ciekawej tendencji opowiada Mina Le, modelka i blogerka, której YouTube’owy kanał skupia ponad 1,3 miliony subskrybentów. Mina nagrała obszerny materiał, w którym analizuje tzw. toksyczną kobiecość. Zwraca uwagę na to, że tumblr sad girls, czyli pewnego typu dziewczyn, które wychowywały się na Tumblrze, kochały Fionę Apple, Lanę Del Ray i film Gone Girl, zaliczane są do grona femcelek. Era smutnych dziewczyn na Tumblerze jak najbardziej miała miejsce i była swego rodzaju modą i określeniem grupy, ale nie ma nic wspólnego z incelkami!
Femcelki to nie przedłużenie ery fanek Lany i estetyka rodem z blogów z 2012 roku, ale realny nurt, który również ma swoje brudy. Mina zwraca uwagę na transfobię, która panuje w środowisku incelek. Wiele z nich to białe kobiety, które o swój narzucony celibat obwiniają osoby transpłciowe, które zmieniają wygląd na kobiecy – i to jeszcze z ubezpieczenia zdrowotnego!
Najbardziej jednak przebija się ta mniej agresywna i radykalna forma incelek. Oryginalne femcelki zostały przykryte czymś w rodzaju femcel core, czyli trendem w internecie, na lekkie narzekanie na swoje życie seksualne, kreowanie się na tragiczną, kobiecą protagonistkę i … tworzenie smutnych femcelowych playlist na Spotify.
Na pewno długa podróż po forach femcelek pokazałaby, że to temat równie mroczny, jak samego męskiego incelizmu. Na szczęście internet sprzyja ewolucjom i pochodne incelek to już znacznie łatwiejszy grunt. Można nawet stwierdzić, że to lekkie ujście frustracji i smutku, który objawia się w formie memów i lekko zabawnych dyskusji. I bardzo dobrze.