Podobno panowie nie widzą bałaganu tak, jak kobiety i to dlatego nie wiedzą, kiedy nadchodzi czas na sprzątanie. Ale z drugiej strony – przecież faceci są też wzrokowcami, jak to więc możliwe, że nie widzą naczyń piętrzących się w zlewie czy kotów z kurzu pomykających po kątach mieszkania? A może to jedynie wygodna wymówka?
Spis treści
Jak to jest z tym męskim wzrokiem?
Ze zjawiskiem dirt blidness, czyli słynnej męskiej ślepoty na kurz, na swoim Instagramie bezlitośnie rozprawiła się Ilona Kostecka, autorka bloga Mum and the city.
Okazuje się, że naukowcy już jakiś czas temu sprawdzili, czy zjawisko to jest prawdą, czy jednak mitem. Czy faktycznie mężczyźni nie widzą brudnego kubka po kawie zarastającego pleśnią? A może widzą bałagan w inny sposób niż kobiety?
Na czym polegało badanie? Eksperymentowi poddano ok. 600 respondentów ze Stanów Zjednoczonych i pokazywano im zdjęcia pomieszczeń wysprzątanych i zabałaganionych. Zaznaczano również, do kogo należy dane pomieszczenie – do Jennifer lub do Johna.
Jakie wnioski wyciągnięto? Mężczyźni w dokładnie takim samym stopniu jak kobiety potrafili ocenić, czy w pomieszczeniu panuje bałagan, czy porządek. Nie są to jedyne wnioski wyciągnięte z tego badania. Okazuje się, że:
- pomieszczenia należące do Jennifer były znacznie surowiej oceniane;
- najbardziej bezwzględnymi odbiorcami kobiecego mieszkania były… właśnie kobiety, a nie mężczyźni.
Co z tego wynika?
Jedno wiemy na pewno – mężczyźni widzą bałagan tak samo, jak kobiety, ale… mniej się nim przejmują. Do tej pory mają również społeczne przyzwolenie na to, że przecież facet to facet, jak nie ma obok niego kobiety, to może żyć w (łagodnie ujmując) nieładzie.
Ciekawym wnioskiem jest również to, jak surowo my, jako kobiety, oceniamy stan mieszkań należących do innych kobiet. Kobiety wierzyły, że to właśnie Jennifer jako właścicielka zabałaganionych pomieszczeń będzie narażona na krytyczne spojrzenia odwiedzających bardziej niż John, który przyjąłby gości w tak samo brudnym salonie. Dlaczego? Bo same z pewnością spotkały się z taką krytyką, więc same gorzej oceniały zabałaganione wnętrza należące do kobiet. I błędne koło się zamyka.
Okazuje się więc, że mężczyźni w większości nie widzą bałaganu, bo… nie muszą. Kobiety podchodzą do siebie i innych kobiet na tyle surowo, że będą dbać o porządek w imieniu swoim i swoich mężczyzn, no bo przecież tak wypada. Na szczęście coraz częściej widać realnie równy podział obowiązków w domach i mężczyźni zaczynają dbać o porządek z takim samym zaangażowaniem jak kobiety. Oby tak dalej, Panowie! Mamy nadzieję, że kiedyś będzie Was więcej.