Mówi się, że każda wygoda kosztuje, jednak w ostatnim czasie posiadanie własnego samochodu wydaje się być nie lada luksusem. Rosnące ceny nowych i używanych pojazdów, rekordowo drogie paliwo, a do tego kolejne absurdalne regulacje skutecznie uprzykrzają nam korzystanie z dobrodziejstw motoryzacji. A jakby tak dodać do tego opłatę za przejechane kilometry?
O tym, że posiadanie własnego samochodu wiąże się z szeregiem cyklicznych, ale też niespodziewanych wydatków, nie trzeba przekonywać nikogo. Bardzo często jednak proponowane dziś rozwiązania mogą wprawić przeciętnego Kowalskiego w prawdziwe osłupienie.
Spis treści
Grzany fotel na abonament
Ciekawym przykładem i zapewne sporym zaskoczeniem będzie dla Was informacja podana przez naszego twórcę Konrada Stopę, publikującego na co dzień na blogu MotoPodPrąd.pl. Konrad opisał nową usługę firmy BMW, która oferuje kierowcom w Korei Południowej abonament na podgrzewanie fotela lub kierownicy! Taka przyjemność w przypadku foteli kosztuje 18 dolarów miesięcznie (176 dolarów pakiet roczny), sama grzana kierownica zaś 10 dolców.
Trudno nie odnieść wrażenia, że znaleziono kolejny ciekawy sposób na zdzieranie z kierowców dodatkowych pieniędzy, ale w tym wypadku możemy przecież zrezygnować z dodatkowych udogodnień i po prostu nie płacić za nie . Gorzej jeśli kolejne opłaty są nam narzucane w sposób odgórny, a my niespecjalnie mamy jak się przed nimi ustrzec…
Zmień auto albo nie wjedziesz
Flagowym przykładem będzie tutaj pomysł krakowskich urzędników, którzy wypowiedzieli wojnę samochodom niespełniającym odpowiednich norm emisji spalin. Jak możemy przeczytać na WRC.net.pl, od 1 stycznia przyszłego roku stolica małopolski stanie się pierwszym polskim miastem posiadającym strefę czystego transportu. Co to oznacza w praktyce? (Kliknij tutaj i dowiedz się więcej)
Kierowcy będą zobligowani do umieszczania na swoich samochodach specjalnych naklejek, które potwierdzają, że ich auta spełniają odpowiednie normy. Brak naklejki będzie oznaczało mandat w wysokości 500 złotych, a zwolnione z obowiązku jej posiadania będą pojazdy elektryczne i napędzane wodorem. A jeśli kogoś nie stać na nowsze auto? Pozostanie mu podróżowanie transportem publicznym…
Tego jeszcze nie grali
Na deser zostawiłem coś naprawdę „ekstra”. Holenderski rząd proponuje, aby od 2030 roku kierowcy płacili za przejechane kilometry swoim własnym, prywatnym samochodem. Wszystko oczywiście w trosce o ekologię, ale także o wpływy z akcyzy paliwowej, które z racji rosnącej liczby samochodów elektrycznych zaczęły drastycznie spadać, czytamy na Auto-Świat.pl (Kliknij tutaj i zapoznaj się z tym absurdalnym pomysłem).
Jeśli mam być szczery, w powyższym tekście najbardziej szokujące są dla mnie słowa ministra infrastruktury Marka Harbersa, który wygłosił tezę:
W życiu codziennym też płacisz za to, czego używasz.
Nie wiem jak Wy, ale ja nie płacę urzędnikom podatku od każdej kawy, która wypłynie z mojego ekspresu. Wystarczy zakup kawy, woda i trochę prądu…