Czy kiedykolwiek jeszcze doczekamy się rodzimej marki samochodowej? Zapewne kilka lat temu większość z nas uznałaby, że to raczej niemożliwe. Teraz jednak coraz więcej wskazuje na to, że historia długo zapowiadanej Izery będzie miała swój szczęśliwy finał. Spółka ElectroMobility Poland nawiązała współpracę z firmą carsharingową Panek, zdradzając nam tym samym plany na najbliższą przyszłość.
Kiedyś obiecywałem Wam, że będę powracał do tematu Izery tak często, jak tylko będzie działo się coś interesującego. Dlatego też jakiś czas temu pojawił się u nas wpis o współpracy Spółki ElectroMobility Poland z chińskim koncernem Geely, który dostarczy płyty podłogowe do pierwszego polskiego samochodu elektrycznego.
Spis treści
Test za pół darmo?
Na tym jednak nie koniec nowych informacji w sprawie Izery. Z najnowszego wpisu Damiana Kaletki z MotoPodPrąd.pl, dowiecie się, w jaki sposób Izera chce zyskać uznanie w oczach przeciętnego klienta w naszym kraju i konkurować z markami, które od lat obecne są na polskim rynku.
Kilka dni temu spółka ElectroMobility Poland podpisała umowę o współpracę z firmą Panek. Porozumienie zakłada „prowadzenie prac rozwojowych i rozwój usług współdzielenia”. Prezes firmy Panek nie wykluczył nawet zakupu pojazdów Izera i udostępnienia ich swoim klientom, co z punktu widzenia osób odpowiedzialnych za produkcję pierwszego polskiego elektryka wydaje się być nad wyraz dobrym posunięciem.
Dzięki temu każdy, kto rozważa zakup Izery lub chce zobaczyć, jak sprawuje się ten wciąż mityczny pojazd, będzie mógł go przetestować za naprawdę rozsądne pieniądze, a także sprawdzić, jak znosi on trudy dnia codziennego. Jeśli test wypadnie pozytywnie, być może będzie to silny bodziec zakupowy.
A co jeśli Izera nie powstanie?
Obecnie wydaje się to już praktycznie niemożliwe. Kilka tygodni temu spółka ElectroMobility Poland zwyciężyła w postępowaniu przetargowym, dzięki czemu niebawem wejdzie w posiadanie 117 hektarów terenu pod budowę fabryki w Jaworznie. Oprócz niej powstanie również tor testowy dla samochodów.
Pytanie tylko czy projekt, w który wpompowano tak dużo – również publicznych – pieniędzy okaże się chociaż niewielkim sukcesem? A może jednak będziemy świadkami spektakularnej klęski?