Kilka lat temu, m.in. za sprawą aktorki Jameeli Jamil, platformy społecznościowe wprowadziły spore restrykcje dla reklam szkodliwych herbatek i suplementów przeczyszczających. Celem było zwrócenie uwagi na problem, jakim jest namawianie młodych kobiet do odchudzania, często promując niebezpieczne środki, na których koncerny zbijały miliony. W 2023 mamy kolejną petardę – tym razem na celownik trafiły zabiegi medycyny estetycznej i kosmetyki do domowych zabiegów.
Spis treści
Podwójne agentki patriarchatu i ich herbatki
Co tak rozzłościło aktorkę i aktywistkę, Jameelę Jamil? I komu życzyła rozwolnienia na czerwonym dywanie? Wszystko zaczęło się od publicznej konfrontacji sióstr Kardashian. Jameela określiła celebrytki mianem ,,podwójnych agentek patriarchatu’’, które bezwstydnie promowały herbatki przeczyszczające. Takie specyfiki, dostępne dla absolutnie każdego, miały zapewnić szybki efekt rozmiaru 0, czyli sylwetki idealnej i bez grama tłuszczu. Jameela skrytykowała również inne gwiazdy, które pobierały pokaźne, influencerskie wypłaty i namawiały młode dziewczyny do tych wątpliwych środków. Kardashianki i spółka zapominały jednak wspomnieć, że ich szczupłe sylwetki to efekt wielogodzinnych treningów, zbilansowanej diety, a nawet zabiegów. Wcale nie wypicia herbatki przeczyszczającej.
Rozgłos, jaki zdobyła Jamil, oraz jej kampania I Weigh, przyczyniły się wówczas do wprowadzenia restrykcji w reklamowaniu takich preparatów w mediach społecznościowych. Kampanie herbatek nie były już widoczne dla nastolatków, a sama świadomość szkodliwości tych środków poszybowała w górę. To wszystko było tak naprawdę początkiem krucjaty wymierzonej przeciwko ekspansji reklamowej producentów ryzykownych kosmetyków, środków odchudzających i gabinetom medycyny estetycznej.
Rok 2023 z kolejnym banem
Medycyna estetyczna i całkiem zaawansowane zabiegi czy urządzenia prosto z salonów kosmetycznych, to już nie tematy z kosmosu. Gabinety, które zachęcają możliwością poprawienia wyglądu, możemy z łatwością znaleźć i w zasadzie pojawiają się jak grzyby po deszczu. Zabiegi, które jeszcze kiedyś brzmiały jak czarna magia, teraz wykonamy nawet w domu. Wystarczy trochę zainwestować i voila. Ale od tego roku wiele się zmienia, a wszystko za sprawą zakazu reklamowania usług medycyny estetycznej opartych na sprzęcie i wyrobach specjalistycznych. O tym, co to oznacza czytamy na stronie BossBlog.
Nasz autor i twórca BossBlog to Marcin Pietraszek – przewodnik po zawiłym świecie biznesu i ulubieniec przedsiębiorców oraz mikrofirm. Marcin wytłumaczył nowe przepisy językiem prosty i zrozumiałym, a jego wpis powinien szczególnie zaciekawić influencerów z branży fashion i beauty. Czemu? Bo ja nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. I to nie małe, bo blogerzy mogą zapłacić nawet do 2 milionów złotych za reklamę zabiegu, kosmetyku czy gabinetu.
Od 1. stycznia 2023 nie można więc chwalić zabiegów medycyny estetycznej czy zachwycać się takimi wyrobami, jak kwas hialuronowy, implanty czy lasery. Influencerzy nie przyjmą też wspaniałych, darmowych zabiegów, za które zapłacą postem. Nie ma również mowy o rozdawaniu kodów rabatowych na takie usługi. Wyjątkiem będą kampanie, które zdążyły wystartować do końca ubiegłego roku – twórcy czy firmy mogą swoje działania reklamowe kontynuować jeszcze do końca czerwca.
Przepisy sięgną też współprac opierających się na wyrobach medycznych. Influencerzy, jeżeli decydują się na szeroką reklamę, muszą swoją treść przekazać w sposób absolutnie zrozumiały dla każdego. Koniec również z przebierankami – nowe materiały reklamowe nie mogą zawierać wizerunku lekarza czy specjalisty czy też sugerować, że osoba trzymająca specjalistyczny sprzęt jest faktycznie…specjalistą. Na Instagramie Kobieta w Todze, który prowadzi adwokat Karolina Jewiarz czytamy, że w świetle prawa jako specjalistę określa się lekarza, fizjoterapeutę czy farmaceutę i mogą oni reklamować sprzęt profesjonalny, ale tylko wtedy, gdy użyć go może też kosmetolog.
Skąd ten ban i czy jest sprawiedliwy?
Nowe przepisy motywowane są dobrem młodych osób – wszystkie reklamy zabiegów i specjalistycznych sprzętów czy kosmetyków, mogą przekonywać dzieci, że ich wygląd jest niezadowalający i warty zmiany. Niepewność, niska samoocena i nierealne wzorce prowadzą do przedwczesnej decyzji o zmianie swojego ciała. I to przed takimi działaniami ma chronić nowelizacja ustawy, która uderza szczególnie w przestrzeń mediów społecznościowych, na których dzieci i nastolatki są niezwykle aktywne i obecne. Osoby dorosłe mają natomiast pełne prawo samodzielni decydować o swoim wyglądzie i oceniać, czy potrzebują reklamowanych działań.
Jest jednak druga strona medalu. Takie zakazy uderzają mocno w samą branżę beauty, która straci ważne kanały do pozyskiwania klienta.