Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej zaanonsowała, że zmianie ulega regulamin przyznawanie statuetek Oscara. Największą zmianą jest akceptacja innych modelów dystrybucji niż do tej pory.
Oznacza to w praktyce tyle, że o Oscara będzie mógł teraz zawalczyć film dokumentalny wyprodukowany i stworzony przez platformę pokroju Netflixa czy HBO. Wcześniej do konkursu zakwalifikować mogły się tylko pełnometrażowe dokumenty wyświetlane w amerykańskich kinach.
Warunkiem będzie zdobycie kwalifikującej nagrody na jednym z festiwali. Listę aprobowanych festiwali Akademia przedstawi jeszcze tej wiosny.
Niezmiennie natomiast wymagana będzie recenzja dokumentu w prasie. Plusem jest informacja, że wydłużono listę tytułów, które są uwzględniane w tym kryterium.
Drobne zmiany pojawiają się też w sekcji muzycznej. Wprowadzono tam w regulaminie dwustopniowy, czyli podobny do tego przy kwalifikacji dokumentów. Zmiany dotyczą kategorii muzyka oryginalna i piosenka. Odbędą się tam dwa głosowania. Pierwsze z nich wyłoni piętnastu kandydatów, natomiast kolejne ograniczy ich liczbę do pięciu. Każdy głosujący będzie układał propozycje w rankingu.
Pozytywna zmiana
Bardzo się cieszę, że Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej dostrzega fakt, że kinematografia już dawno przestała się ograniczać do kin. Bardzo dobre produkcje potrafią tworzyć mali, niezależni twórcy, którzy pracują często dla internetowych platform, serwisów itp.
Stamtąd droga na szczyt będzie teraz krótsza. W myśl zasady „większa konkurencja, lepsze produkty” zmianę postrzegam pozytywnie. Jak pisała dla Was Natalia, Netflix ma w swojej ofercie kilka ciekawych propozycji, o których, nie wiedzieć czemu, nie mówi się.
Jeżeli film jest dobry, to warto go pokazać światu. Zmiany w regulaminie Oscarów mogą przynieść pozytywne skutki, prawda?