Utarło się, że Polacy są mistrzami narzekania. I choć faktycznie może to być nasz sport narodowy, to dostrzeganie wad w otaczającej nas rzeczywistości można spokojnie przypisać całemu rodzajowi ludzkiemu. Narzekanie jest dla nas po prostu łatwe, bo… zwyczajnie leży w naszej naturze. Obmyślanie czarnych scenariuszy gwarantowało przetrwanie naszym przodkom już u zarania dziejów. Niestety, ale natura faktycznie faworyzowała jednostki, które rozważnie podejmowały działania i były nadmiernie ostrożne. Te, które optymistycznie zakładały, że nie natkną się na drapieżnika… no cóż. Najczęściej kończyły jako kolacja jakiegoś zwierza.
Kochamy więc wyrażać niezadowolenie na wszystkie możliwe sposoby, nawet wtedy, gdy nie musimy. Jednak to podejście może nam poważnie szkodzić — zarówno w sferze prywatnej, jak i zawodowej, nie wspominając już o zdrowiu. Także fizycznym. Oto dlaczego warto zmniejszyć swój pęd do narzekania i czasem spojrzeć na sprawy z lepszym nastawieniem.
Spis treści
Narzekanie wyczerpuje Twoją energię
Pesymizm to cichy złodziej mentalnej energii. Snując czarne scenariusze, podświadomie czujemy, że cały czas musimy być w gotowości na jeden z nich. Narzekanie uwalnia też negatywne emocje, które również mogą nas męczyć: gniew, smutek, irytację. I choć złe rzeczy tak naprawdę się nie dzieją, nasz mózg nie ma o tym pojęcia. Dla niego myślenie o dotknięciu gorącego żelazka ma takie same efekty, jak zrobienie tego w rzeczywistości. Dlatego, jeśli od rana spodziewasz się, że praca będzie nudna i ciężka, szef będzie miał pretensje, a do tego czeka Cię powrót w korkach, to już przeżywasz te rzeczy, zanim tak naprawdę się wydarzą. Nic dziwnego, że zwyczajnie nie chce Ci się wychodzić z domu, choć jeszcze nic takiego złego się nie stało. I właściwie to nie masz gwarancji, że się stanie.
Dlatego jeśli non stop czujesz zmęczenie, a nic takiego nie robisz, zastanów się, czy może przyczyną nie jest Twoje nastawienie do świata. Jeśli zaczniesz myśleć o tym, co dobrego może się wydarzyć danego dnia, od razu będziesz mieć więcej chęci do życia.
Od czarnowidztwa pogarsza się zdrowie
Stres to nie tylko gorsze samopoczucie. To dla ciała stan alarmowy, który wymaga konkretnego działania, dlatego wydziela ono specyficzne hormony, te z kolei wywołują szereg fizycznych reakcji: podniesione tętno, spocone dłonie, napięte mięśnie… Wszystko, co może pomóc nam w sytuacji walki lub ucieczki. Jednak najczęściej nie mamy możliwości na żadną z tych opcji, więc odczuwane napięcie narasta. Dłuższe przebywanie w stresie zaczyna się manifestować w postaci różnych dolegliwości, a z czasem może prowadzić do poważnych schorzeń.
Zbyt częste narzekanie i spowodowany nim stres są także przyczyną zaburzeń snu. Jak powszechnie wiadomo, nocny wypoczynek jest potrzebny do regeneracji organizmu. Trudno jednak wypocząć, gdy przewracamy się z boku na bok, a głowa nieustannie wraca do przykrych myśli.
Pesymizm niszczy relacje
Mogłoby się wydawać, że wspólne narzekanie łączy ludzi. Ba, często możemy znaleźć nić porozumienia z drugą osobą na podstawie tego, czego najbardziej nie znosimy. Takie podejście nie sprawdza się jednak na dłuższą metę.
Gdy jesteśmy negatywnie nastawieni, stajemy się drażliwi, krytyczni i impulsywni. Łatwiej wybuchamy złością na innych ludzi, a to niezawodny przepis na konflikty z najbliższymi. Wartościowe relacje również nie bazują na wspólnym narzekaniu, więc jeśli znajomi i rodzina rzadziej się z Tobą kontaktują, to być może dlatego, że mają dość Twojego pesymistycznego usposobienia. Może po kilku rozmowach z Tobą, zakładają już, że cokolwiek powiedzą, i tak będziesz szukać dziury w całym i nic Cię nie ucieszy?
Negatywność sprzyja życiowej stagnacji
Aby czerpać z życia to, co najlepsze, warto podążać za pasją, zbierać doświadczenie i próbować nowych rzeczy. Jednak, aby to robić, trzeba czasem zaryzykować i zaufać, że wszystko się ułoży. Przewidywanie tylko czarnych scenariuszy to jednak przepis na trwanie w miejscu. No bo po co robić cokolwiek, skoro może się to nie udać?
Narzekanie sprawia, że zmniejsza się nasza motywacja i chęć do działania, jak również samoocena. Przez to może się okazać, że przez lata tkwimy w pracy, której nie lubimy, w mieszkaniu, które nam nie pasuje, z ludźmi, którzy ciągną nas w dół. Jeśli nie chcesz tak skończyć za kilka lat, to odważ się patrzeć na świat pozytywnie.
Raz się zacznie – ciężko przestać
Finalnie, narzekanie to nie tyle sport narodowy, ile nałóg. Nieustanne skarżenie się na otaczającą nas rzeczywistość sprawia, że zauważamy wokół coraz więcej powodów, by to robić, zaś trudniejsze staje się dostrzeżenie czegoś pozytywnego. Na szczęście można się na powrót nauczyć, jak cieszyć się z życia. Jednak pierwszy krok to zmiana myślenia.
Rzeczy się dzieją, ale to my decydujemy o tym, jak na nie reagujemy. Możemy więc pół dnia przeżywać, że w sklepie nie mieli naszych ulubionych bułek, albo przejść nad tym do porządku dziennego i docenić fakt, że nadal mogliśmy wybrać z kilkunastu rodzajów pieczywa. Albo wręcz, że dzięki temu mogliśmy spróbować czegoś nowego. Ot, taki przykład.
Narzekanie to zwyczaj fatalny w skutkach. Wiadomo, że po latach bycia zatwardziałym pesymistą nie będzie łatwo się zmienić z dnia na dzień. Jednak praktyka czyni mistrza i tak, jak nauczyliśmy się widzieć we wszystkim problem, tak samo możemy nauczyć się patrzeć przez przysłowiowe różowe okulary. Jeśli zaczniesz świadomie reagować na to, co Ci się przytrafia i starać się dostrzegać pozytywy w życiu, z czasem będzie to dla Ciebie łatwiejsze.