Spis treści
Może wszystko do jednego worka?
Wiele małżeństw i osób w związkach partnerskich decyduje się na równe współdzielenie wszystkich pieniędzy. Wyznają zasadę, ze w związku dwie osoby tworzą zespół i wszystko w nim jest wspólne. Całe zarobione pieniądze trafiają więc na jedno konto i każdy, niezależnie od tego, czy zarabia mniej, czy więcej, swobodnie korzysta z domowego budżetu. Taki układ jest dość transparentny i sprawdza się dobrze, dopóki obie osoby akceptują go i w pełni rozumieją sens. Schody zaczynają się, gdy partner zaczyna wypominać partnerce, że kupiła za drogi tusz do rzęs, a partnerka partnerowi, że ta kolejna gra to już chyba przesada. No i wtedy, kiedy chce się partnerowi zrobić prezent-niespodziankę. 😉
W takim razie może dobrym rozwiązaniem będą może trzy konta? Każdy swoje, a oprócz tego jedno wspólne?
Część na wspólne, część na własne
To druga najczęściej wybierana opcja. Każda z osób w związku ma swoje własne konto, na które spływa wypłata. Oprócz tego zakładają jedno wspólne konto, na które przelewają określoną kwotę na życie. Czyli na opłaty, kredyt, jedzenie, domową chemię i wszystko to, co wiąże się z codziennym życiem, które trzeba jakoś zorganizować.
No więc tak – umawiacie się na konkretną kwotę, którą każdy w określonym czasie przelewa na wspólne konto. Te kwoty łącznie mają wystarczyć na to, co wspólne i to, co wcześniej ustaliliście. Reszta pieniędzy zostaje na waszych osobistych kontach i korzystacie z niej, jak chcecie – wydajecie na przyjemności albo oszczędzacie.
A jak ustalić stałą kwotę, którą macie przelewać? W pierwszej kolejności na pewno trzeba mniej więcej zliczyć, ile każdego miesiąca wydajecie na podstawowe opłaty i zakupy. Kolejnym krokiem jest ustalenie, w jaki sposób dzielicie się tą kwotą. Opcja pół na pół wcale nie musi być jedynym słusznym rozwiązaniem.
Dysproporcje w zarobkach, czyli równość czy sprawiedliwość?
Jeśli zarabiacie podobnie lub Wasze zarobki różnią się w niewielkim stopniu (np. 5 i 6,5 tys. zł), można przyjąć, że najlepszym rozwiązaniem będzie przelewanie takiej samej kwoty.
A co jeśli jedna strona zarabia znacznie więcej? Bardzo często stroną zarabiającą więcej w związku dwojga ludzi jest mężczyzna. To schemat, od którego jest naprawdę wiele wyjątków, ale na potrzeby tego artykułu, trzymajmy się schematu.
Załóżmy, że mężczyzna zarabia 14 000 zł miesięcznie, a kobieta 4 500 zł. Wyliczyli, że na opłaty, zakupy i kredyt przeznaczają 5000 zł. Wychodziłoby, że każde z nich na wspólne konto powinno przelać 2500 zł. Kobiecie zostanie wtedy 2000 zł, a mężczyźnie… 11 500 zł. Znacząca różnica, prawda? W takim razie, czy taki, teoretycznie równy podział, jest sprawiedliwy?
Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz? Nie do końca
Można by jednak powiedzieć – no dobrze, ale przecież osoba, która zarabia więcej, sama na to zapracowała i ma prawo do tego, żeby mieć więcej na własne przyjemności.
Ale czy na pewno? Na wysokość zarobków bardzo często ogromny wpływ mają czynniki zewnętrzne. Nie od dziś wiadomo, że kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach. Kobiety częściej wnoszą również znacznie większy niematerialny wkład w życie domowe, np. poprzez wychowywanie dzieci i dbanie o wszystkie drobiazgi, o które trzeba dbać na co dzień.
Czy jest w takim razie idealne rozwiązanie? Idealne rozwiązanie będzie wtedy, gdy wypracujecie je wspólnie, tak, by dla każdej ze stron było komfortowe. Może to być wkład we wspólne życie pół na pół albo przeliczenie składki procentowo, proporcjonalnie do zarobków. Kluczem jest tu dobra komunikacja, wzajemny szacunek i zdrowa relacja – jeśli tego nie brakuje, tematy związane z finansami da się uregulować tak, aby nie generowały spięć.