Mogłoby się wydawać, że kwarantanna to marzenie każdego introwertyka. Przynajmniej tak wynika ze stereotypów, z którymi osoby introwertyczne zmagają się na co dzień. No bo w końcu nie trzeba spotykać się z ludźmi, czy szukać wymówek, żeby wykręcić się od towarzyskich spotkań. A jak jest naprawdę? Czy introwertyk faktycznie lepiej znosi tę sytację?
W tym roku nasz świat się zmienił. Do tej pory postawy introwertyczne były kojarzone z izolacją społeczną, a teraz okazały się najlepszym rozwiązaniem w walce z ogólnoświatową pandemią. Większość introwertyków mogło odetchnąć z ulgą, ponieważ nareszcie nie musieli się tłumaczyć ze swojej potrzeby przebywania w mało zatłoczonych miejscach oraz z umiarkowanej chęci utrzymywania kontaktów z dużą grupą ludzi. A przecież tego zazwyczaj wymagała aktywność zawodowa.
Fakt – są introwertycy, którzy potwierdzą, że kwarantanna nie wprowadziła wielu zmian w ich tryb życia, a wręcz je ułatwiła. Są również tacy, którzy przyznają, że izolacja to prawdziwy koszmar i z utęsknieniem oczekują powrotu do normalności. Więcej na ten temat przeczytacie na blogu http://introwertycznie.pl, gdzie autorka zwraca uwagę na wiele problemów, z którymi introwertycy zmagają się w czasie pandemii.
Spis treści
Jestem introwertykiem… czyli kim?
Od jakiegoś czasu chciałam poruszyć ten temat, ponieważ dotyczy mnie bezpośrednio i wielokrotnie spotykałam się z niezrozumieniem. Wiele lat zajęło mi wypracowanie strategii, która pomogła mi wykonywać mój ukochany zawód, a jednocześnie nie zwariować. Jestem wokalistką i ostatnie 13 lat swojego życia spędziłam na scenie, w busie z zespołem i na pokoncertowych spotkaniach z fanami.
Tak, wiem. To nie brzmi jak zawód dla introwertyka! Dlatego wielu dalszych znajomych nie rozumie, jak osoba, która całe dorosłe życie poświęciła kontaktom międzyludzkim, tak naprawdę może za nimi nie przepadać. Wszystko jednak jest kwestią odpowiedniego rozplanowania dnia i znalezienia tylu chwil dla samej siebie, jak to tylko możliwe. W busie zakładam słuchawki i się odcinam, w hotelu zespół idzie na basen, a ja zamknięta w pokoju czytam książkę. Te momenty mnie ładują i dają mi energię na kolejne… międzyludzkie wyzwania. Po powrocie z trasy nie rzucam się w wir imprez, tylko siedzę w domu i gram w gry komputerowe lub piszę artykuły.
Mam kilku prawdziwych przyjaciół i to z nimi wolę umówić się sam na sam na kawę, niż biec do klubu i poznawać nowych ludzi. Lubię też nadawać spotkaniom w większym gronie jakiś szczególny sens, żeby w ogóle je jakoś przetrzymać. Bo zazwyczaj w 5 minut po wejściu na zatłoczoną domówkę, ja już patrzę na drzwi wyjściowe i zastanawiam się, ile jeszcze muszę się przemęczyć, żeby wypadało podejść do gospodarza i się pożegnać. Najprawdopodobniej też nigdy do Ciebie nie zadzwonię, ale w zamian dostaniesz ode mnie długiego i wyczerpującego maila.
Pierwszą osobą, która użyła określenia „introwersja” był Carl Gustav Jung. Według jego opisu, osoba introwertyczna kieruje swoje przeżycia „do wewnątrz” i ładuje się energetycznie przebywając w samotności. Potrafi panować nad emocjami, sumiennie wykonywać zadania i buduje pełne zrozumienia relacje z wybraną grupą ludzi. Więcej na ten temat dowiecie się z filmu Marcina.
Introwertyk na kwarantannie
Lubię powtarzalność i przewidywalność sytuacji, ciężko znoszę zmiany i trudno mi się do nich dostosować. Jednak kiedy wybuchła pandemia i nie wiedziałam jeszcze, że w tym roku już nie wrócę do koncertowania, to z ulgą potraktowałam ten czas jak wymarzone wakacje – siedzenie w domu, brak spotkań z ludźmi, masa czasu na nadrobienie zaległości w grach komputerowych. W końcu mój partner, który jest przyzwyczajony do tego, że przez większość tygodnia jestem w trasie, wyraził troskę o to, że coś za dobrze się trzymam i nie rozumie, dlaczego tak ogromną zmianę przyjęłam z takim spokojem.
I faktycznie! Nastąpił moment, w którym stało się jasne, że w tym roku to ja już sobie za bardzo nie pośpiewam i właśnie wtedy zatęskniłam za powtarzalnością i trybem życia, który prowadziłam przez ostatnie kilkanaście lat. Doskonale lawirowałam w tym układzie, znałam każdy jego zakamarek i czułam się bezpiecznie. A tu nagle trzeba szukać pracy, rozmawiać z nowymi ludźmi, spotykać się z nimi na rozmowach kwalifikacyjnych i utrzymywać kontakt wzrokowy. KOSZMAR.
A co z introwertykami, którzy w tym czasie pracy nie stracili, ale musieli się solidnie przeorganizować? Poznajcie historię Michała, dla którego Zoom to prawdziwe piekło, a to tylko wierzchołek góry lodowej.
Tęsknimy za normalnością!
Prawda jest taka, że introwertycy naprawdę lubią spotkania ze znajomymi. Jednak w innej formie, niż większość ludzi. Unikają zatłoczonych miejsc, a po każdym spotkaniu muszą się solidnie naładować w samotności. Sprawdźcie, co Kinga pisze o życiu na kwarantannie ze swoim partnerem oraz o tęsknocie za kontaktami międzyludzkimi.
Czas pożegnać stereotypy. Każdy ma teraz namiastkę świata, w którym introwertycy poruszają się na co dzień. To dobry moment, żeby bardziej skupić się na sobie oraz swoich emocjach i pasjach. Jednak, no właśnie… to tylko namiastka. Bo być może w pewnych aspektach znosimy ten czas nieco lepiej, niż osoby, które do tej pory były bardzo aktywne społecznie, ale nie zmienia to faktu, że tęsknimy za kontaktami z ludźmi i z upragnieniem czekamy, aż wszystko wróci do normy.