Wtem! Minął ostatni tydzień maja. Kolejne koronawirusowe obostrzenia narzucone kilka tygodni temu przez rząd, poszły w niepamięć. Mimo że w niepamięć nie poszedł jeszcze sam wirus. Tak tylko przypominam.
I tak, od soboty możemy chodzić bez maseczek w przestrzeni otwartej i nie musimy czekać przed sklepem, gdy jest w nim trochę więcej ludzi. Możemy bawić się na weselach, w których uczestniczy do 150 osób i nie musimy stać w kolejce do restauracji. Możemy chodzić do kościoła, ale do szkoły to jednak jeszcze nie.
Od najbliższej soboty to się jednak dopiero zacznie! Otworzą kina, teatry, siłownie i parki rozrywki. Będzie można pójść na basen, na masaż i do solarium, a nawet zrobić sobie tatuaż! W dalszym ciągu natomiast, nie będzie można potańczyć w klubie. Na otarcie łez pozostanie uczestnictwo w meczach piłki nożnej – już 19 czerwca bowiem, kibice będą mogli dopingować swoje drużyny z trybun. Obowiązkowo z zakrytą twarzą! Myślę, że niektórych ta konieczność nawet ucieszy.
A, żeby nie było! Te spacery po parkach i wszystko inne, zaleca się wykonywać solo albo w odległości co najmniej 2 metrów od drugiego człowieka.
Spis treści
Czy to już jest koniec? Czy nie ma już nic?
No właśnie niekoniecznie. Jak wspomniałam na początku, luzowanie obostrzeń wcale nie oznacza, że wygraliśmy z koronawirusem. Epidemia trwa dalej – ona pełznie. Niektórzy twierdzą nawet, że wirus w koronie może uaktywniać się co sezon. Przynajmniej do czasu, aż ktoś wynajdzie na niego szczepionkę.
Niezależnie od tego, kiedy to nastąpi i czy sprawi, że wszystkie ograniczenia jakie na nas nałożono w ostatnim czasie przestaną obowiązywać, mam nieodparte poczucie, że z tego całego koronawirusa może – mimo wszystko – wyniknąć trochę dobra. W skali globalnej – dla środowiska, to jedno (to temat na osobny tekst!). Ale także dla każdego z nas z osobna, indywidualnie. Utwierdziłam się w tym przekonaniu, natrafiając ostatnio na dwa wpisy różnych blogerek – każdy z nich porusza kwestię pozytywnych “pozostałości” po koronawirusie i przymusowej izolacji społecznej.
5 rzeczy, które powinny pozostać z nami po zakończeniu lockdownu
To wpis Beaty Naguszewskiej, autorki bloga punktsiedzenia.pl, który niedawno dołączył do “naszych” blogów. Autorka wymienia m.in. social distancing w sklepach i brak pozwolenia na chorowanie w pracy. Co jeszcze?
5 rzeczy, które koniecznie powinny zostać z nami po zakończeniu lockdownu
10 rzeczy, których możemy nauczyć się dzięki epidemii
A to już tekst Reni Hannolainen – autorki ronja.pl. W swoim wpisie Renia pisze na przykład o tym, że dzięki koronawirusowi zaczęliśmy zwracać uwagę na swoje zdrowie psychicznie i przypomnieliśmy sobie, jak ważne są każde, nawet małe gesty.
I co Wy na to? Nie zrobiło Wam się jakby trochę lepiej? A co Wy uważacie na temat tego, jak koronawirus zmienił albo powinien zmienić nasze postrzeganie rzeczywistości oraz… siebie? Chętnie się dowiem!