Ba! Nie kupisz go w ogóle! Bo tak się składa, że od zawsze – i w dodatku stale – jesteś w jego posiadaniu. To CZAS. Twój czas. A jeszcze konkretniej, czas, który możesz spędzić ze swoim dzieckiem.
Ponad rok temu, kiedy startował pierwszy lockdown, wszyscy staraliśmy się szukać jego pozytywnych stron. Jedną z nich z pewnością był fakt, że wreszcie rodziny będą mogły spędzić więcej czasu razem – że trzeba będzie się zatrzymać, przystopować, wziąć oddech. Sama się na to cieszyłam! Bo przecież mam świadomość, że nasze życie codziennie niekoniecznie wygląda tak jak powinno – ciągły pośpiech, spędzanie czasu z naszym synkiem na zmianę, rzadko razem. Przymusowe zamknięcie nas w przysłowiowych czterech ścianach, mogło mieć sens. I miało!
Z biegiem czasu jednak – oraz z luzowaniem kolejnych obostrzeń – wszystko zaczęło wracać do normy. Jedną z oznak tego, był właśnie czas – a raczej jego brak. To jasne: wróciliśmy do pracy w pełnym wymiarze. Znowu dokonaliśmy wyboru, który na dobrą sprawę wcale wyborem nie jest – to oczywista konieczność. W wielu przypadkach z pewnością pojawiły się także próby rekompensaty dzieciakom tego, że nie mamy kiedy – albo nie mamy siły! – się z nimi bawić. Że kolejny raz nie chce nam się układać puzzli, czytać tej samej książeczki albo kopać tuneli w osiedlowej piaskownicy. Czym można dziecku wynagrodzić tę “krzywdę”? Jak odwrócić od takich sytuacji uwagę? Co zrobić, aby dziecko miało ochotę samo się sobą zajmować? To proste! Wystarczy kupować nowe zabawki. Dużo i często. Zwykle, bez pomysłu.
Tak pewnie myśli część rodziców (sama się na tym łapie!), wkręcając się w jakąś przedziwną pętlę, której podstawą jest praca i konieczność zarabiania dużej ilości pieniędzy – po to tylko, żeby mieć za co sprawiać dziecku kolejne “rzeczy”, które pomogą im zagłuszyć wyrzuty sumienia. Nie idźmy tą drogą.
Świat, w którym żyjemy, jest mocno specyficzny i bardzo nastawiony na posiadanie. Dlatego pewnie trudno nam zrozumieć, że wcale nie musimy dawać dziecku kolejnej zabawki, aby sprawić, by było szczęśliwe. Najlepszym pomysłem na prezent dla naszych pociech – nie tylko z okazji zbliżającego się Dnia Dziecka – jest oczywiście nasz czas. I możliwość spędzenia go razem. A że nie każdy to lubi? No cóż. I na to są sposoby.
Kilka z nich znalazłam na obserwowanych przez siebie blogach. Zamieszczam je poniżej – kto wie, może trafią do kogoś, kto właśnie tego szuka?
Spis treści
Wiola Wołoszyn dba o Twoje zdrowe zmysły
Oraz tekst z jej bloga, na którym znajdziecie treści mówiące “o tym, co dobre dla rodziców i dzieci”. Wiola podpowiada w nim, jak bawić się z dziećmi, pozostając przy zdrowych zmysłach. Jedni mogą uznać ten tytuł za żart, ale z pewnością jest wśród nas wielu rodziców, którzy posiadają prawdziwy problem z tym, by bawić ze swoimi dzieciakami – po prostu tego nie lubią. I to jest ich święte prawo. W artykule autorka dzieli się recenzją na temat książki zawierającej mnóstwo pomysłów na kreatywne zabawy – te bardziej wspólne oraz takie, które na spokojnie można obserwować “z kanapy” (dla mnie brzmi to spoko!).
„Mama na 5”, czyli jak bawić się z dziećmi i pozostać przy zdrowych zmysłach
Tabayka wie jak odpoczywać
Czy zabawy z dziećmi mogą zmęczyć? No pewnie. Zwłaszcza, jeśli nie podchodzi się do nich z odpowiednim nastawieniem. Na szczęście istnieje wiele propozycji spędzania wspólnego czasu w taki sposób, aby jednocześnie dać sobie chwilę odpoczynku. Na swoim blogu, pisze o nich niezastąpiona Tabayka. Pisze i dzieli się z Wami video, w którym znajdziecie garść cennych porad.
Nic Cię nie przekonuje? Nie szkodzi!
Bo tak jak napisałam gdzieś powyżej – nie wszyscy muszą lubić bawić się ze swoimi dziećmi. I nie ma w tym absolutnie nic złego. Na dowód, że tak rzeczywiście jest, podrzucam wpis z jednego z moich najulubieńszych blogów, które wcale nie jest stricte parentingową miejscówką w sieci – mataja.pl, znacie? Jeśli z jakiegoś powodu jeszcze nie, koniecznie ją poznajcie. Zaczynając od tego wpisu: https://mataja.pl/2015/07/nie-lubie-sie-bawic-z-moimi-dziecmi/
Wszystkiego dobrego!