Mówi się, że przezorny zawsze ubezpieczony, ale to co widzimy od czwartku na stacjach paliw zasługuje na osobny komentarz. Ze względu na dramatyczną sytuację na Ukrainie, Polacy zaopatrują się w hurtowe ilości paliwa. Czy takie zachowanie jest choć trochę racjonalne?
Wojna na Ukrainie sprawiła, że dla większości z nas wszystkie codzienne problemy zeszły jakby na dalszy plan. Żyjemy tym, co dzieje się na wschodzie, okazujemy wsparcie Ukraińcom w mediach społecznościowych, kreślimy prawdopodobne scenariusze, dywagujemy nad tym, jak w podobnej sytuacji poradziłaby sobie Polska, ale i bardzo często zwyczajnie panikujemy.
Spis treści
Przezorność czy głupota?
Nasz twórca Wojciech Łęczycki z NaMasce.pl informuje, że Polacy szturmują stacje paliw, a gigantyczne kolejki tworzą się nie tylko w województwach graniczących z Ukrainą czy Białorusią, a nawet w centralnej Polsce! Wystarczy popatrzeć tylko na nagrania zamieszczone w poniższym wpisie…
Panika na stacjach paliw. Polacy stoją w kolejkach w obawie, że zabraknie benzyny
Zdaniem autora tekstu, dziś trudno z pełnym przekonaniem wskazać choćby jeden kraj w Europie Centralnej, o którym możemy powiedzieć, że jest całkowicie bezpieczny. Historia udowodniła, że na pomoc innych raczej nie ma co liczyć, dlatego taka panika w naszym społeczeństwie jest jak najbardziej uzasadniona.
Okazja czyni złodzieja
Człowiek spanikowany to niestety także człowiek nie myślący racjonalnie i łatwo nim manipulować. Tę masową panikę szybko wykorzystały niektóre stacje paliw, windując ceny do absurdalnych poziomów, o czym więcej pisze Tomasz Sewastanowicz z Auto.Dziennik.pl (kliknij tutaj i dowiedz się więcej).
Na całe szczęście tekst Tomasza daje nadzieję, że niebawem wrócimy do względnej normalności, przynajmniej tej na stacjach. Orlen ogłosił, że przez jakiś czas będzie sprzedawał paliwo wyłącznie do baków, a ponadto zapewnił, że zapasy są tak duże, że naprawdę nie musimy robić hurtowych zakupów.
Z kolei Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wraz z Inspekcją Handlową zapowiedziały, że bliżej przyjrzą się stacjom, które wykorzystały dezinformację do nieuzasadnionych podwyżek cen paliw. Dziewięć z nich już straciło umowy z koncernem Orlen, co zapewne będzie wystarczającym straszakiem dla innych potencjalnych oszustów i może pozwoli przejrzeć na oczy tym, którzy dali się wyrolować.
Sytuacja geopolityczna w Europie jest naprawdę poważna, ale jako zadeklarowany przeciwnik wszelkich zachowań stadnych, nie znajduję żadnego uzasadnienia dla tankowania na zapas czy gromadzenia paliwa w kanistrach i trzymaniach ich pod kołdrą.
Sięgnijmy pamięcią do marca 2020 roku i początków pandemii. Czy wykorzystaliście już swoje zapasy papieru toaletowego?