Pandemia koronawirusa sparaliżowała cały świat, ale jeśli już miałbym doszukiwać się w całym tym zamieszaniu jakichkolwiek pozytywów, to są nimi na pewno aktualne ceny na stacjach paliw. Co tu dużo mówić, jest tanio, a wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze taniej.
Od początku roku możemy zaobserwować malejące ceny paliw na stacjach benzynowych. Jeszcze kilka tygodni temu cieszyliśmy się, że za litr benzyny i oleju napędowego płacimy już mniej niż pięć złotych. Teraz zdaniem ekspertów powinniśmy się oswajać z myślą, że czekają nas kolejne obniżki. Jak wielkie?
– Jeśli zgodnie z obecnymi założeniami utrzyma się spadkowa presja na rynku naftowym, to w perspektywie końca miesiąca w niektórych lokalizacjach cena benzyny może być niższa niż 4 złote – ocenia dr Jakub Bogucki, ekspert portalu E-Petrol.pl
Spis treści
Międzynarodowe tarcia i koronawirus
Wszystko przez załamanie cen na giełdach naftowych, spowodowane fiaskiem porozumienia OPEC (Organizacja Państw Eksportujących Ropę Naftową). Buntownicza postawa Rosji, a następnie deklaracja zwiększenia wydobycia ropy przez Arabię Saudyjską sprawiły, że cena baryłki ropy spadła do niecałych 30 dolarów, chociaż jeszcze w lutym kosztowała około 55 dolarów.
Dla sytuacji na rynku paliw nie bez znaczenia będzie też światowa pandemia koronawirusa. W poniedziałek prezes PKN Orlen Daniel Obajtek poinformował o tym, że w obliczu kryzysowej sytuacji, w jakiej znajduje się obecnie Polska, koncern maksymalnie obniży ceny paliw na swoich stacjach.
– Jako firma odpowiedzialna zachęcamy wszystkich do pozostania w domach, jednak zdajemy sobie sprawę, że wiele osób w całej Polsce, w tym służby mundurowe i medyczne, muszą zachować teraz najwyższą mobilność” – tłumaczył decyzję firmy na Twitterze.
To niezwykle ważna deklaracja i pozostało nam tylko czekać na chwilę, gdy za Orlenem podążą kolejne koncerny paliwowe, bo jak słusznie zauważył prezes Daniel Obajtek, nie każdy w tych dniach może sobie pozwolić na pozostanie w domu.
Szukajmy pozytywów
Sam w ostatnich dniach mam olbrzymie opory do korzystania z komunikacji miejskiej i w niektórych sytuacjach samochód jest dla mnie zbawieniem. Postanowiłem jednak, że w całym tym zamieszaniu związanym z pandemią koronawirusa, będę szukał wyłącznie pozytywów.
Oprócz tego, że mam więcej czasu dla najbliższych, dostrzegam też wiele korzystnych niecodziennych zjawisk. Coraz częściej niemożliwe staje się jednak możliwe.
Okazuje się bowiem, że paliwo wcale nie musi być drogie, wiele osób może pracować z domu, bez narażania swoich firm na straty, a urzędnicze „nie da się przez internet” również można już wsadzić miedzy bajki.